Skończyłem ten remont. pięknie jest. A co najważniejsze cicho i czysto. W miarę czysto, bo jebany pyl wychodzi z zakamarków cały czas i popierdala po chacie.
Z tej okazji, że remont zakończony, wspólnota mieszkaniowa postanowiła zafundować mojej klatce wymianę instalacji gazowej, która znajduje się przede wszystkim kuchni i przedpokoju. Świeżo wyremontowanych. Pięknych. Dziewiczych.. Coś we mnie umarło. Kilka razy.
Powiedzieć muszę, ze coś tam mówili na zebraniu na początku roku, że taka impreza może mieć miejsce i że tępym chujem jestem, że to info zlałem ciepłym moczem i za remont wziąłem się wcześniej i z dupy. Ale w tym momencie należy wspomnieć, że od pięciu lat na zebraniach wnoszona jest konieczność założenia liczników na grzejniki. Proszę zatem zgadnąć, o ile liczników na C.O. w tym czasie wzbogaciła się moja rezydencja. Dla ułatwienia dodam, ze ich liczba jest równa sumie moich Nobli z literatury i medycyny.
Sami
więc widzicie, skoro przez pięć jebanych lat nie byli w stanie założyć
ani jednego pierdolonego licznika, to dlaczego miałem zakładać, że
wymianę rur z gazem, która to przedsięwzięciem pierdyliardkrotnie
większym jest, ogarną w kilka miesięcy. Coś koło emerytury się tego
spodziewałbym.
Co więcej, kiedy już ploty po sąsiadach
zaczęły chodzić, ze coś jest na rzeczy, to zadzwoniłem do działu
technicznego wspólnoty, żeby je potwierdzić. Powiedzieli, że nie, oni
nic nie wiedza, jaka wymiana panie. Jak będzie to oni dadzą znać z
wyprzedzeniem.
Na drugi dzień pojawiła się kartka na klatce, że pojutrze zacznie się wymiana.
Kurwa mać, widać zupełnie inaczej niż dział techniczny interpretuję czasookres słowa "wyprzedzenie". Rzekłbym nawet, ze w chuj inaczej. O ogarnianiu własnej kuwety to se pozwolę nie wspomnieć nawet.
Tak więc przede mną dni uciechy i wesołej wrzawy. Jeden plus, ze z panami od wymiany udało mi się ustalić konkretny termin wjazdu na chatę, choć lekko nie było. Trochę czasu zajęło wytłumaczenie im, że nie będę warował w domu 24/7 i to, że wpadną jakoś na dniach ni chuja nie jest informacją satysfakcjonującą.
Dawno nie słyszałem wiertarki, stęskniłem się za odgłosem cięcia rur, zapachem spawania. A teraz wszystko dostanę w gratisie. Kurwa.
jedź na wakacje :)
OdpowiedzUsuńStrasznie współczuję i chlipię.
OdpowiedzUsuńGermańska Flądra
Na Twoim miejscu cieszylabym sie, ze nie zaistalowano Wam "licznikow" ogrzewania. Bo nie chodzi tu zadne liczniki, a podzielniki ciepla. Wyjatkowo durnowaty wynalazek. Do tego dochodzi genetyczna glupota wielu rodakow i otrzymujesz w pakiecie: zawyzone rachunki za ogrzewanie (Ty), zwroty zaliczek na ogrzewanie dla sasiadow siedzacych w kufajkach, sasiadow zakrecajacych kaloryfery na cala zime i grzejacych sie cieplem Twoich grzejnikow przenikajacym przez sciany (a Ty, zeby uzyskac u siebie normalna temperature musisz grzac wciaz wiecej i wiecej, lodowate korytarze (bo grzejniki na korytarzu odciete musowo!).
OdpowiedzUsuńxyz
O przepraszam, grzejniki na korytarzu tu i ówdzie grzeją, czasem przy otwartym oknie, i to ciepło też trzeba "podzielić" podzielnikami :)
Usuńuuuuuuh..... slowa wysoce niecenzuralne cisna sie na usta w takiej sytuacji...
OdpowiedzUsuńNa mej uczelni swego czasu najpierw pomalowali klatkę schodową (10 pięter), by w miesiąc później wymienić instalacje. Podejrzewałem, że ktoś postanowił dać ekipie dwa razy zarobić, ale w Twoim wypadku ta zasada trochę nie działa.
OdpowiedzUsuńDoktorze, naprawdę współczuję. Ale niech Doktor nie zarzuca znowu pisania.
OdpowiedzUsuńOjapierdole
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam...
OdpowiedzUsuń