To że ostatnio jestem ciężko wkurwiony spowodowane jest rzecz jasna licznymi czynnikami zewnętrznymi. Egzamin jako część przewlekła zaostrzona wkurwu, bo coraz bliżej, miłościwie nam panująca banda pojebów jako wykładnik wkurwienia gwałtownie postępującego, a w dniach ostatnich zygotarianie i chujek Betlejewski. Ogólnie szanowne państwo dobrze nie jest i gdyby nie intensywnie uprawiane ćwiczenia fizyczne, którymi spuszczam se ciśnienie i produkuję endorfinę, to prawdopodobnie chodziłbym po mieście i napierdalał, a już na pewno smarował kocim gównem klamki nielubianym sąsiadom.
Oczywiście wkurw jest po części moją winą, bo mógłbym w internetach nie siedzieć, to całkiem sporo spraw omijałoby taflę mojego jeziora, ale chuj, siedzę, czytam, widzę. I właśnie w związku z tym siedzeniem, czytaniem i widzeniem przed chwilą wyjebało mi kurwą w czoło i krew mi oczy zalała. Znaczy tak i ten tego, nie żebym coś spektakularnego zobaczył, ale skumulowało mi się i temu wyjebało. Chodzi o to, tej, że śledzę te gorące dyskusje w tych internetach o aborcjach, szacunkach do drugiego człowieka, że Betlejewski jest chujem i za każdym razem. Za każdym pierdolonym razem, jak widzę nawpierdalanych w postach i komentarzach od zajebania i z dupy użytych wielokropków, to tak mi się czarno przed oczami robi i o krok od amoku jestem.
Szeroko pojętej społeczności internetowej nie wiadomo skąd się ujebało, że jak najebie wielokropków w wypowiedzi, to wypowiedź ta nabierze cech niezwykłej głębi, piszący wyjdzie nie tylko na intelektualistę i myśliciela, ale też na wrażliwca i empatę. Otóż, kurwa, nie. Wielokropek ma swoje funkcje w zdaniu, czy się to komuś podoba, czy nie. Służy, za Wiki, do:
-zaznaczenia fragmentów pominiętych- po chuj więc piszesz, skoro połowę pomijasz i twoja wypowiedź się dupy nie trzyma
-oznaczania nieoczekiwanego urwania wypowiedzi- masz atak duszności, kurwa? Padaczkę, że żadnego zdania dokończyć nie możesz?! Stara cię napierdala i się co rusz do klawiatury jesteś w stanie dorwać?
-używany przed nieoczekiwanymi słowami- no ni chuja, następne zdanie zawsze powiązane logicznie i przyczynowo-skutkowo wchodzi.
I na końcu zdania nie zastępuję kropki, która, jest obcesowa i nie pozostawia miejsca na tajemnicę niedopowiedzenia. To niedokładny cytat z osoby, która tłumaczy napierdalanie wielokropkami. Pomijając fakt, zę wszystkie napisane przez nią zdania, mimo pierdolnięcia wielokropka są zamknięte, i nie pozostawiają nawet nadziei na niedopowiedzenie.
Ludzie szanujcie wielokropka, kochajcie wielokropka, nie wykorzystujcie go.