W skład tego jebanego egzaminu poza testem wchodzi też odpytywanko przed gronem profesorskim. Przydzielanie jest odgórne, a szanse trafienia w gówno olbrzymie. Powiedziałbym nawet, ze szanse na trafienie na egzamin ustny do najbardziej chujowej z chujowych katedr na palmie są wielokroć większe niż nie trafienie szóstki w totolotka w przypadku nie wysłania kuponu. W ogóle się więc nie dziwię, ze ustny będę tam miał. Kurwa mać.
Mogą się państwo zapytać, czemu na tej chujowej katedrze jest tak chujowo? Raz, że jest chujowa, śmierdzi zadęciem i niedoruchaniem. Dwa, że swego czasu, na studiach, już tam zdawałem i było chujowo, śmierdziało zadęciem i niedoruchaniem. Trzy, że pytania zadawane tam są esencją pytań z dupy.
Pytań z dupy tam zadawanych są dwa rodzaje:
Rodzaj pierwszy
Proszę podać wzór na obliczenie czegoś tam. Czego jest sprawą drugorzędną. Istotne jest, że ten wzór, jak i wyliczany parametr nie są używane już od lat trzydziestych XVII. wieku, że już w średniowieczu podejrzewali, że i ze wzorem i z parametrem jest coś nie tak skoro wykreślił go patykiem wioskowy głupek w krowim placku, ale skoro lokalna obłąkana hrabina warunkowała datki na szkołę cyrulików używaniem tego wzoru i parametru, to chuj, będziemy używać
Rodzaj drugi
Proszę powiedzieć o celach, wynikach i założeniach jakiegoś tam badania naukowego. Tu też samo badanie jest mało istotne. Ważnym jest, że rozpoczęło się jakoś pół godziny temu, wstępna publikacja będzie gdzieś za cztery lata, a wspomniano o nim tylko w sobotnim dodatku do lokalnej prasy gdzieś na Tuvalu. Na ostatniej stronie, drobnym drukiem.
I nieważne, że się nawet odpowie na pytania i nawet dobrze i pełnie. Zawsze jest "co jeszcze?" i informowanie, że się zaledwie drasnęło temat i ledwo zaczerpnęło łyżkę wody z oceanu wiedzy.
W pizdę nie. I nie przesadzam, a jak już to nieznacznie. Bardzo nieznacznie. Kurwa.