wtorek, 30 października 2012

Takie tam we mgle

Dopadł mnie zespół wypalenia, trochę chujowo, bo przed częścią ustną, ale mam poczucie, że więcej nie jestem się w stanie już nauczyć, że osiągnąłem ostateczne, kurwa, maksimum pojemności mózgoczaszki. Fajne jest, że stres mi zszedł, znaczy na pewno przed ustnym wróci, ale nie o takim natężeniu. Poza tym musieli by być jebnięci, żeby z moim wynikiem mnie oblać. Poznęcają się, popatrzą z góry, obszczają śmiecia, ale przepuszczą. Taką mam przynajmniej nadzieję. Chwilowo nie jestem w stanie się tym przejmować. Siedzę coś tam doczytuję, czegoś się douczam, ale już bez tej spiny, paniki i niezwykle chujowego samopoczucia. Tak trochę nie wiem, co się dzieje i co robić.
Niczego nie pamiętam z ostatnich dwóch miesięcy. Całość obrazu zamyka się w piciu kawy, zakładaniu dresu, siadaniu do książki. Chujowy okres, bardzo. 
Jeszcze dziewięć dni i wrócę do żywych.

środa, 24 października 2012

Uff

Zdałem.
Ładnie zdałem.
Potem piłem alkohol w dużych ilościach.
Boli mnie głowa jeszcze.
Do jutra mam wolne od medycyny.

wtorek, 16 października 2012

Ałałka

Dopiero wtorek, a już dwójka niezwykle silnych kandydatów do tytułu "Żenady tygodnia" wyszła na prowadzenie i zdeklasyfikowała już raczej na pewno pozostałych uczestników zabawy. Przykro mi pani Richardson Moniko w tym tygodniu nic z tego. Tym razem o tytuł zawalczą Katarzyna "jeżdżę na koniu" W. oraz poseł na sejm Zbigniew "po liberalizacji prawa antyaborcyjnego nie byłoby tylu medalistów na paraolimpiadzie" Ziobro. 
Szanowni państwo czapki z głów, bo to naprawdę twardzi zawodnicy, pretendenci do tytułu "Żenada miesiąca" wręcz. Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze jest im w stanie zagrozić. Szczerze wątpię.

P.S. Uważam, że niezwykle zgrabna mi notka wyszła. Bez wulgaryzmu, ani nic. Mimo że na temat obojga z w/w mam do powiedzenia ja pierdolę, kurwa mać w trybie mantry, z czołem rytulnie wspartym na otworzonej dłoni.

wtorek, 9 października 2012

Część ustna

W skład tego jebanego egzaminu poza testem wchodzi też odpytywanko przed gronem profesorskim. Przydzielanie jest odgórne, a szanse trafienia w gówno olbrzymie. Powiedziałbym nawet, ze szanse na trafienie na egzamin ustny do najbardziej chujowej z chujowych katedr na palmie są wielokroć większe niż nie trafienie szóstki w totolotka w przypadku nie wysłania kuponu. W ogóle się więc nie dziwię, ze ustny będę tam miał. Kurwa mać.
Mogą się państwo zapytać, czemu na tej chujowej katedrze jest tak chujowo? Raz, że jest chujowa, śmierdzi zadęciem i niedoruchaniem. Dwa, że swego czasu, na studiach,  już tam zdawałem i było chujowo, śmierdziało zadęciem i niedoruchaniem. Trzy, że pytania zadawane tam są esencją pytań z dupy. 

Pytań z dupy tam zadawanych są dwa rodzaje:

Rodzaj pierwszy
Proszę podać wzór na obliczenie czegoś tam. Czego jest sprawą drugorzędną. Istotne jest, że ten wzór, jak i wyliczany parametr nie są używane już od lat trzydziestych XVII. wieku, że już w średniowieczu podejrzewali, że i ze wzorem i z parametrem jest coś nie tak skoro wykreślił go patykiem wioskowy głupek w krowim placku, ale skoro lokalna obłąkana hrabina warunkowała datki na szkołę cyrulików używaniem tego wzoru i parametru, to chuj, będziemy używać

Rodzaj drugi
Proszę powiedzieć o celach, wynikach i założeniach  jakiegoś tam badania naukowego. Tu też samo badanie jest mało istotne. Ważnym jest, że rozpoczęło się jakoś pół godziny temu, wstępna publikacja będzie gdzieś za cztery lata, a wspomniano o nim tylko w sobotnim dodatku do lokalnej prasy gdzieś na Tuvalu. Na ostatniej stronie, drobnym drukiem.

I nieważne, że się nawet odpowie na pytania i nawet dobrze i pełnie. Zawsze jest "co jeszcze?" i informowanie, że się zaledwie drasnęło temat i ledwo zaczerpnęło łyżkę wody z oceanu wiedzy.
 W pizdę nie. I nie przesadzam, a jak już to nieznacznie. Bardzo nieznacznie. Kurwa.

niedziela, 7 października 2012

Ekhem

Ja bym nie chciał być broń Boże nachalny ani nic w tym stylu, ale tam po lewej pojawił się linczek taki, do nowego fanpejdżyku na fejsbuku, więc może by w niego z łaski swojej klikać i lajkać, co? Bo wisi tam parę dni już i jak na razie trochę chujowo z moją popularnością, co mi nieco komfort życia psuje i stabilność emocjonalną też.

(Tym paru osobom, co spontanicznie zalajkowały serdecznie dziękuję i robię laurki. Będą do odebrania kiedyś tam)

środa, 3 października 2012

Baś, baś baranku

Super idzie mi ta nauka. Naprawdę świetnie. Wiedza się we mnie zagnieździła i rośnie. Tak zajebiście mi, kurwa, idzie, że jestem na etapie planowania spierdolenia w Bieszczady i zajęcia się tam wypasem owiec, robieniem serów i hodowlą ziół. Już nawet z narzeczonym rozmawiałem i jeśli będziemy mieć drewniany, stylizowany na skandynawski dom, to jest gotów się przenieść. Tylko nie jesteśmy do końca pewni, czy w Bieszczadach na pewno można wypasać się owce, co trochę by mi jebało plany, bo Podhale mnie nie robi. Można chyba, nie? Czerwone krowy też mógłbym hodować, w razie czego, albo jaki, albo renifery (nie wiem po chuj, ale renifery są super), ale najchętniej owce, a reszty tak po sztuce, albo dwóch. Mniejsza z tym, w każdym bądź razie obecnie czuję się bardziej predysponowany do budowania chat z bali i wypasu rogacizny niż zdawania jakiś jebanych egzaminów.