Po tym jak napisałem o opętaniu u jednej z moich pacjentek, coś mnie klikło w mózgu i oto jestem na tropie kolejnego zjawiska nadprzyrodzonego na zakładzie pracy. Jeśliś czytelniczko/czytelniku strachliwa/y, się chowasz się pod kocyk na horrorach i wolisz zmoczyć łóżko niż w nocy iść do kibla, to zdecydowanie nie jest odcinek dla ciebie. Zresztą się czujcie wszyscy ostrzeżeni. Czujecie się, mam nadzieję, bo potem nie chcę mieć skarg na karku i pretensji od rodzin, że któreś w trakcie czytania na zawał pierdolnęło.
Mam ci ja pacjenta od lat, wiekowego bardzo i w związku z tym, wraz z upływem czasu kondycja pana coraz gorsza była. Marniał w oczach, opadał z sił, kontakt słowno-logiczny się pogarszał. Widać było, że koniec życia się nieuchronnie zbliża. Po jednej z wizyt święcie byłem przekonany, że widzimy się ostatni raz. Szkoda, bo pacjent wyjątkowo sympatyczny i pogodny, ale wiecie, przed pewnymi sprawami się nie ucieknie. Proszę se wyobrazić, jakież było moje zdziwienie, jak pacjent na następną wizytę wpadł rumiany jak jabłuszko, krzepki i z błyskiem w oku. Rozgadany, ruchowo sprawniejszy niż osobnicy wiele lat młodsi. Se pomyślałem, że to ten stan, w którym krótko przed zgonem następuje gwałtowna poprawa stanu, ale nic takiego. Pacjent nie miał najmniejszego zamiaru się ze światem żegnać. Jednak po pewnym czasie natura znów odebrać chciała, co swoje i znów następowała pogorszenie stanu, znów do momentu, kiedy pewny byłem, że to ostatnia wizyta. Jednak nie, ponownie chory się wspiął na maksimum sinusoidy i niczym młody bóg mi do gabinetu zawitał, gotów świat podbijać. I trwa sinusoida taka od lat. Różnie to na zakładzie tłumaczone jest, że silną wolę życia ma chłop, że czeka na coś, że dobry przedwojenny materiał.
Nikt jednak nie zauważył tego, co wasz doktor "Archiwum X" Jot. Nikt nie zwrócił uwagi na fakt, jak wiele tzw. nieplanowych zgonów (znaczy zgonów, których się człowiek za chuja nie spodziewał, bo pacjent śwarny był i nieobciążony i informacja o śmierci wywołuje u personelu znaczne zdziwienie objawiające się często zwrotem "Ale że, kurwa, on(a)?!". Ta "kurwa" to opcjonalnie) czasowo koreluje z nagła poprawą stanu ogólnego pacjenta. Ani też na to, że ze wszystkimi zmarłymi poprawiający się pacjent miał bezpośredni kontakt w swoich najgorszych chwilach (o co nietrudno akurat, bo zakład nie jakiś zajebiście wielki, się wszyscy znają i wpadają na siebie od czasu do czasu, ale mniejsza z tym, bo mi zajebiście do teorii pasuje). Widza to państwo? Czy powiązaliście już wątki? Czy jak ja przekonani jesteście, że pacjent wysysa energię życiowa, czy inne coś tam z najmocniejszych osobników? Że jak wampir (prawdopodobnie energetyczny, ale tak naprawdę chuj wie, bo przepraszam bardzo, ale wartościowe dane z tematu wampirologii są nie da się ukryć bardzo gówniane i niepełne ), upiór, czy inna strzyga wybrał se mój zakład pracy na żerowisko.
Kumacie, jak mam przejebane z tą wiedzą, c'nie. kto mi uwierzy, że maleńki, słodki staruszek, to potężny predator. Sam fakt, ze nie lęka się światła słonecznego i swobodnie porusza się za dnia świadczy o jego sile i mocy. I jaką ma przewagę na starcie, nikt nawet w jego istnienie nie wierzy, nikt w walce nie wspomoże. A nawet jeśli, to od czego zacząć, skoro z dobrze poinformowanych źródeł wiem, ze w kościele bywa i czosnek je. Mam nadzieję tylko, że nie jest w najmocniejszy w telepatii, bo jeśli on wie, ze ja wiem, to ... (wielokropek grozy).
A teraz pomyślcie, ilu w waszym otoczeniu jest niepozornych staruszków, przygarbionych babuleniek. Osób, których tak naprawdę się nie zauważa, nie zapamiętuje. Nie widzi się, jak łakomie oblizują wargi badając waszą apetyczną aurę.
No to teraz juz nie zasne. Starsza pania mam pod spodem...
OdpowiedzUsuńzamknij porządnie drzwi, jak na razie wszystkie dane wskazują na to, ze potrzebują kontaktu fizycznego, a nic o umiejętności przenikania przez ściany nie wiadomo. I nie pozwól sobie zostać z nią sam na sam
UsuńOżeszkurwajapierdole!!!! Teraz codziennie będę się oglądać za siebie!
OdpowiedzUsuńToterama
i na boki koniecznie. A jak pod balkonami przechodzisz dto do góry też ;)
UsuńSłyszałem kiedyś takie coś od znajomego lekarza: przywieźli im ojca i syna z wypadku. Ojciec trochę zadrapany, syn masakra, po paru godzinach opuścił ten łez padół. Gdy ojciec się o tym dowiedział, to powiedział, że nie ma po co żyć, poszedł spać i w nocy umarł. Racjonalnego wyjaśnienia zgonu nie znaleźli, a głowili się w kilka osób.
OdpowiedzUsuńprzewaga psychiki nad ciałem. Takiego przykładu nie znam, ale w drugą stronę całkiem sporo jest osób, które na logikę nie powinny już żyć, ale obrały sobie za cel doczekać jakiegoś wydarzenia. Jak tylko im się uda, to na drugą stronę pakują się w mgnieniu oka
UsuńDalibóg mi to moją szefową przypomina. Poza siedzibą firmy skromniutko, ze wzrokiem wbitym w ziemię, jakby własnego cienia się bała, bez życia, energii, jak za karę do domu podąża. Progi biura przekroczywszy, ciska oczami pierony, wągliki ustne poddanym pieczętuje. Widać, w swoim wampirzym żywiole odżywa. Teraz wiem, dlaczegom taka uwiędła w jej orbicie…I jaką doktor radzi tarczę przyodziać?
OdpowiedzUsuńnie wiem, nie wiem. Niby podobna, ale jednak nie to, musi szefowa jakimś innym gatunkiem być, albo chociaz rasa inna
UsuńPan dochtor lustro nieoczekiwanie podstawi. Albo nie, sprytnie raczej, żeby sie nie domyślił starszy pan, jakby co, coś w rodzaju: "Pan spojrzy, panie Franciszku, to jakiś cień, czy ma pan opuchliznę pod okiem?". Jak się migać zacznie to pewne, że wąpierz. A jak nie, zajrzy w lustro i jeszcze odbicie miec bedzie to nie ma bata, jakiś Capo di Tutti Capi się Dochtoru trafił.
OdpowiedzUsuńWtedy to już tylko pozostaje pistolet ze srebrną kulą nosić ze sobą, mniejszy, poreczniejszy i latwiejszy do ukrycia niż zaostrzony osinowy kołek.
Tak na wszelki wypadek...
chyba pistolet wybiorę od razu, bo z lustro jeszcze zbiję i nie dość, że upir na karku, to jeszcze siedem lat nieszczęścia
UsuńMam teraz pacjentki 104 i 106 lat... Te to się musiały w życiu nassać ;D
OdpowiedzUsuńnie pozwól, zeby się ze sobą spotkały, bo zaczną walczyć o dominację, a może być to bardzo nieciekawe dla otoczenia ;)
UsuńJa myślałam,że to praca mnie ostatnio wykańcza a tu Doktór całą zgrozę mego położenia mi nakreślił i wszystko jasne jest ...trzy staruszki w moim korytarzu na piętrze i...sąsiedzi zarówno pod jak i nade mną ....
OdpowiedzUsuńUboga St.(ale nie aż stara tak,więc Doktór się nie obawia)