niedziela, 3 sierpnia 2014

Everybody wants to rule the world

Będzie zupełnie o czym innym niż zapowiadałem, bo przyczyna niebycia będzie trwać, ale o tym w następnym odcinku, albo sezonie.
Było czas jakiś temu o bojach z mszycami, wodę z kolką olały ciepłym moczem, po wodzie z płynem do naczyń zmieniły se kolor na czarny. Zdechły dopiero po wodzie z mlekiem ze znaczną przewagą mleka. Był spokój przez chwilę. Powiedzmy, że spokój, bo zaraz po nich się okazało, ze gąsienice wpierdalają mi pietruszkę, melisę i bazylię, na szałwii rośnie jakaś pleśń, werbena opierdala nie wiadomo co i ogólnie chuj, dupa i kamieni kupa. Pleśń tym razem ja zlałem ciepłym moczem, bo sorry, ale na jebanie z grzybem to nie mam czasu ani siłki. Glizdy sukcesywnie wynajdywałem i wypierdalałem z wysokości. Chciałem nawet kota nauczyć polować na nie. Złapałem jedną, pokazałem, wydałem komendę "bierz". Kot powąchał, popatrzył, po czym na glizdę usiadł. Bohater i łowca, kurwa jego mać. Koniec końców pietruszka odeszła do krainy wiecznego kwitnienia, mszyce się przeprowadziły do innej doniczki i tam sprytnie ssały soki przy samej ziemi, że ciężko zauważyć było. Jak zauważyłem już myślałem, że się obrzygam tak czarno było. Kolejne spryskiwanie mlekiem z odrobiną wody jednak załatwiło sprawę. Następnie jakiś pędrak się przyplątał. Ochujeć szło z tą przyrodą. Potem się okazało, że bycie młodo lekarko na ogrodnictwo działa również po chuju. Jak se poszedłem na 48 h dyżuru to większość zieleni miejskiej po moim powrocie była już żółcią miejska, mimo zamontowanego systemu nawadniającego. Brzydko się stało, to co przeżyło schowałem na chatę, bo nie wzbudzały donice już niestety zazdrości sąsiadów. Okoliczne trzmiele i pszczoły na pewno do tej pory są w żałobie.
Ale sprawiedliwości stało się zadość, powiedzmy. Wczoraj w czasie codziennego przeglądu roślinności, żeby zobaczyć, co znowu zostało wpierdolone i co tym razem postanowiło się wprowadzić na chatę, na jednym z liści znalazłem kokon. Taa, pajęczyca ma młode se pomyślałem, zamiast zeżreć złe, to się przyszła tylko rozmnożyć i będzie mnie o alimenty sądzić, mimo że młode raczej do mnie niepodobne będą, ale wiecie jakie sa sądy. Liść zerwałem i zajrzałem do środka kokonu i aż wzdrygnąłem, takie to wstrętne tam siedziało. W tym momencie trzeba zaznaczyć, że jestem w zakresie robactwa twardym sukinkotem, takim co w dzieciństwie ganiał koleżanki z pająkiem w łapie, wrzucał chrabąszcze za koszulkę i inne tego typu prześmieszne psoty wyczyniał. Sam na sobie dowiodłem, że szczypce skorka w ogóle nie bolą i nie ma się czego bać, więc skoro mnie wzdrygło, to znaczy, że rzeczywiście hardkor, A znalazłem takie o (tu zaznaczamy, że ni chuja nie umiem rysować, co nieco tragedią nieco jest, bo zawsze chciałem umieć):

Na tej czarno-białej rycinie widzimy połówkę nieżywej gąsienicy, która stała się szarobrązowa i zdawała się być lekko podsuszoną, na tylnej jej połowie zagnieździły się? otoczyły wsysając? rozpukły ją od środka i się przykleiły? trzy ciemnobrązowe chujwieco (robocza nazwa purchle), które poza czarnymi wypustkami chuj wie na ryju, czy na dupie nie miały żadnych wyróżniających się cech morfologicznych, a wyglądały podobnie do odwłoków nażartych kleszczy.Nna dotyk (przez chusteczkę) nie reagowały. Brzydziłem się rozgnieść, bo se wkręciłem, że w środku mają mnóstwo jaj i młodych, które tylko czekają, żeby na mnie przeleźć. Żałuję, że zdjęcia nie zrobiłem, bo za diabła nie wiem, co to może być, a poza faktem, że paskudne to w chuj, to nie da się ukryć, że ciekawe bardzo i chętnie się bym dowiedział co zacz, a ze zdjęciem łatwiej. A na hasło "purchle na gąsienicy" gógiel na zdjęciach pokazuje min. Krowina Krula i Zbyszka "babyface" Ziobro- purchle tu  pasuja, ale gąsienica tak słabo trochę. Jakby ktoś wiedział, to niech powie proszę, bo może w nocy złożyło we mnie jaja i straszny zgon mnie niebawem czeka.
Takie się właśnie dramaty się u mnie dzieją, śmierci, mordy, gry o tron, kurwa. Jak na razie królem donic stał się rozmaryn, który napierdala przyrostem tak, że pewnie w przyszłym roku przejmie władzę w domu i zacznie pisać blogaska

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Pomyślałam, że sprostowanie do wyznania jest konieczne, bo to "kocham" tak dziwnie może wygląda, ale natchniona opisem purchli nie mogłam się powstrzymać. :D

      Usuń
    2. Ja tam też kocham i sie oficjalnie przyznałam juz jakiś czas temu, lekce sobie ważąc posiadanie małzonka i drobnych (nieraz) dziatek :).

      Doktorze, poza rozmarynem polecam tymianek, nie wiem, czy bedzie bloga pisać, ale jest to roślinka, na ktorą u mnie żadne złowrogie zwierzę nie siada. Ani purchle, ani gąsiennice, ani mszyce. I jeszcze oregano. Żniwa oreganowe robię cztery razy do roku, tak cholerstwo rośnie, ostatnio już na ognisko rzucałam, nie suszylam, bo kto to przeje. A zaznaczyć musze, że Dom w Dziczy postawiono na ziemi klasy dwudziestej do potegi trzeciej, więc skoro u mnie rośnie, to urośnie absolutnie wszędzie.

      A teraz idę pryskac mlekiem z woda, bo mi mróweczki zrobiły sobie hodowle mszyc na szczawiku i w żaden sposob nie dają się przekonac do zmiany lokalizacji.

      Usuń
    3. -> Aleksandra: spoko wyznania przyjmuje z wdzięcznością, nie ma co się krępować

      ->Anutek: przetestuję w przyszłym roku, chyba że mnie rozmaryn wpierdoli

      Usuń
  2. Nie pozostało nic tylko Doktorowi smacznego życzyć ... A tak na serio, to ja po znalezieniu tylu 'uroczych przyjaciół' 'wyrzuciła bym nie tylko glizdy z wysokości, ale cały parapetowy ogródek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem czemu do tej pory nikt nie zachwycił się dziełem Doktorka, jest wonderful!

    Po profesjonalnym prowadzeniu kreski i kompozycji rysunku widzę, że lata spędzone na bazgraniu krętków na parazytach i komóreczek na histoszicie zrobiły z Doktora prawdziwego artystę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajrzales do pajeczego kokonu??!!! AAAAAAA!!! Ja bym zmarla na miejscu, jak ament w pacierzu...

    OdpowiedzUsuń
  5. W sprawach ogrodniczych nie doradzę - u mnie nawet oregano by padło. Doktór powinien mieć nadzieję, że to nie Obcy zamieszkał w kokonie, bo kto wie, gdzie zdążył jaja złożyć ;)
    Mnie dziwi staranne pismo Doktora, chyba że tutaj wyjątkowo na obrazku :)
    P.S. Prosimy o zdradzenie przyczyn niepisania. To musi być coś ważnego. Stawiam na: 1) kumulację staży specjalizacyjnych, 2) szykowanie ogromnego wesela, 3) kurs prawa jazdy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To teraz siedź i mu śpiewaj. "O mój rozmarynie" mu śpiewaj.

    OdpowiedzUsuń
  7. http://www.kciuk.pl/Pasozyty-w-ciele-gasienicy-a95526 A mogło być znacznie gorzej jakbyś trafił na insze momenta Dochtore!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dochtór, czy ja mogę to skopiować i taką grafikę z podpisem Dochtóra, walnąć sobie na ścianę? Ale ad rem: na moje, to Dochtór se to chujwico wyhodował przez te kombinacje ze środkami na mszyce. To jest jakaś nowa forma życia te purchle, a może nawet nowa cywilizacja się Dochtoremu na parapecie zalęgła i może oni już koło wynaleźli?? Dochtór sprawdzi kota, bo może kota też już OPURCHLIŁO! Dochtór kombinuje jak kupić w internecie jakiś napalm, bo jak to się zacznie rozmnażać, tojapierdole.
    To mówiłam ja sis, czyli Riplej z Obcego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jenoty miały w Chinach ślimaki w kuchni. To nie znaczy, że przyrządzaliśmy ślimaki w maśle, tylko że nocą wychodziły z odpływów i chodziły stadami po ścianach. Czasem drogę zastępowały im dorodne karaluchy.
    Mieliśmy też dramat z muchami, które ochoczo obsiadły sufit i srały po maszynce do ryżu, kuchence, woku i blatach. Szczęśliwie miesiąc później wprowadziły się pająki, które pomogły kontrolować populację much. Ubiliśmy tylko jednego z nich, bo był wielkości pięści i wydał nam się nieco obcesowy.
    Gdybyśmy próbowali zasadzić jakieś przyprawy, to pewnie na drugi dzień znaleźlibyśmy na nich co najmniej pandy.

    OdpowiedzUsuń
  10. ->Anonimowy: no nie, cały ogrodek nie, aż tak się nie zabałem :)

    ->Delower: ja właśnie też nie wiem, nikt nie pisze, ze szkic w pyteczkę, ręka artysty i te światłocienie :p

    ->Diabeł: nie w takie miejsca się już zagladało :p

    ->dr Tomcio: bo ja generalnie mam ładny charakter pisma, chyba że mi się nie chce, albo jestem zmeczony, wtedy bazgrzę, ale tak w ogóle to ładny. a odp. prawidłowa to 3 :)

    ->Klepsydra: on bez śpiewania się świetnie rozwija już :)

    -> Nika: nie-e, na mikrobach nie rysowałem, bo nie mieliśmy praktyka z oglądania i rozpoznawania, więc mi się nie chciało przemęczać :)

    ->enKage: do tej pory mi zawsze było żal tej gąsienicy, ale teraz ich nie lubię i dobrze im tak. tez bym sie zabał, jakby zaczeły wyłazić, ale purchle straszniejsze uważam

    ->Sis: a proszę cię bardzo, wieszaj na scianę. Kot czysty właśnie sprawdziłem, nic mu się nie przebija przez klatkę piersiową :)

    ->Aligator: dla własnego stada pand to bym się poświęcił i zasadził. bym do karocy potem zaprzęgał, albo wierzchem jeżdził. wszyscy by mi zazdraszczali

    OdpowiedzUsuń
  11. Doktór uważa na mieście, żeby mnie dzisiaj nie rozjechał ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oczywiście nieco bardziej niż zazwyczaj :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dla mnie te purchle to jakieś roztocze, zwłaszcza skoro mówisz, że podobne były do kleszczy. Bezkręgowce są fuj.

    OdpowiedzUsuń