czwartek, 27 września 2012

Your chapter is bad and you should feel bad

Kurwa mać, ja pierdolę [powtórzyć kilkukrotnie]. Jest w Pl jeden taki profesor, który się specjalizuje w zaburzeniach gospodarki wodno-elektrolitowej i na pewno jest niezwykle mądry, zna się na swojej działce, jest wspaniałym człowiek i w ogóle cud, miód. Pan Profesor ma za to jedną wadę- za chuj nie umie pisać książek medycznych i dzielić się w nich wiedzą. Dzięki Bogom jego podręcznik do interny nie jest podstawą do tego jebanego egzaminu, ale w tym, z którego się uczę, popełnił jeden rozdział o tych w/w zaburzeniach właśnie. I czytam i mnie skręca, bo napisane źle, bardzo źle, ale chuj twardy jestem, czytam. I we fragmencie o milionie przyczyn niskiego poziomu potasu na miejscu trzecim stoi:

"spożywanie pewnego rodzaju gliny"

Kurwa, pizda, chuj. No przecież, to jest tak, kurwa, niezwykle zajebiście ważna przyczyna niedoborów potasu, że trzeba nie tylko o niej wspomnieć, ale też wspomnieć na samym początku. Przecież dzień bez wpierdolenia pół kilograma gliny, gruzu, ziemi, betonu, to dzień w chuj stracony i najlepiej się zajebać przed zmrokiem. I przecież jak się tę ziemię, gruz, beton, czy inny, kurwa, asfalt żre, to się zdarza, ze się tej specyficznej gliny człowiek niechcący nawpierdala. Kurwa mać jebana, pękła mi żyłka pierdząca w mózgu. Mała na razie, ale wszystko, kurwa, przede mną, bo jeszcze miesiąc do tego jebanego egzaminu (powtórzenie epitetu jest zamierzonym działaniem "literackim"). Niech się więc państwo nie spodziewają, ze przez ten miesiąc będzie o czym innym niż wyrzygu naukowym, więc ten, w razie czego można wpaść dopiero w listopadzie. A w między czasie państwo uważają, jaką se glinę do garnka wrzucają, a najlepiej to ją zamieńcie na ziemię do storczyków, na razie nic o niej nie było, więc można, kurwa, do zupy dodawać. panierować schabowego i smarować kanapki pewnie też. Kurwa mać.

piątek, 21 września 2012

"Kochani!"

Może tylko mam takie jebnięcie w głowę i nie przystaję do zmieniających się czasów (aczkolwiek wątpię), ale kiedy widzę, że post na fejsbuku, czy notkę na blogasku skierowane przecież do pierdyliarda ludzi najczęściej, rozpoczyna się słowem "kochani", to dostaję ciężkiej kurwy i autentycznie mnie zęby zaczynają boleć. Robi mi się pewnie coś takiego, co panu Rusinkowi, kiedy widzi na początku listu albo maila słowo "witam", co osobiście też mnie wkurwia, bo witać możesz mnie na swoim terenie, jak łaskawie przyjdę w twoje progi, a nie jak, kurwa, ślesz mi maila albo do mnie dzwonisz. O Boże właśnie, jak się do mnie dzwoni z jakąś reklamą, ofertą, czy innym gównem i zaczyna się rozmowę od "witam", to jestem w stanie telefon rozpierdolić. Nie obrażając Warszawiaków, bo i ich i miasto bardzo lubię, ale jebie mi to nowobogacką, żenująco celebrycką Warszawką. Taką, kurwa, nowomową dla tępaków chcących w ten sposób pokazać swoją fajność i otwartość. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować panią Kasię Skrzynecką (której swoją drogą nie cierpię jak zarazy, bo głupie toto i pretensjonalne, a widać ją cały czas i co gorsza się wypowiada. Kiedyś myślałem tylko, że "Pudelek" jest wredny, nienawidzi biedulki i po niej jedzie, dopóki nie miałem wątpliwej przyjemności być z nią na jednej premierze w teatrze, a potem na bankiecie, gdzie się okazało, że jednak naprawdę jest krzykliwą, niezbyt mądra buraczycą), która w "Tańcu z Gwiazdami" zachęcając do wysyłania głosów telefonem komórkowy powiedziała była "Kochani! Wysyłajcie śliczne sms-y". Kurwa mać, ja pierdolę, autentycznie zasłabłem, jak to usłyszałem. "Kochani" to raz, a dwa "śliczne sms-y". Co to, kurwa, za związek frazeologiczny?!
Jestem pewien, że niezbyt udało mi się przekazać, o co chodzi, raczej tylko drasnąłem temat nadużywania i niepoprawnego użycia słów, ale mam nadzieję, że czują państwo klimat. Czują, nie. Kochani! Piszcie więc śliczne komĘciki!

wtorek, 18 września 2012

"Po chuj?", jako wykładnik nieadekwatności nauczania

Dobrze przyznaję się, przez te ponad siedem lat kariery medycznej nie tylko nie słyszałem, ale nawet nie nasluchiwałem i nie próbowałem usłyszeć:
-IV tonu serca
-rozszczepienia II tonu nieważne czy sztywnego,  ruchomego, czy paradoksalnego
-zmiennej głośności tonu I
Ton III słyszałem może z raz, ale nie jestem pewien, czy sobie tego nie wmówiłem
Słyszę i rozróżniam szmery skurczowe, rozkurczowe i umiem powiedzieć, czy jest wczesno-, późno-, czy holo, ale zupełnie mi koło dupy lata, czy ten szmer jest chuchający, maszynowy, a w ogóle mnie jebie, czy jest crescendo, czy, kurwa, decrescendo i w piździe głęboko mam, jak się foniatrycznie to rysuje. Bo jest, kurwa, XXI i robi się ECHO serca, a nie układa pacjenta w pozycji kolankowo-łokciowej- znaczy się na czworaka z dupą do góry, żeby wysłuchać czy ten szmer tak lepiej słychać i czy może zaczął promieniować, gdzieś indziej.
Z tętna obchodzi mnie jego tempo i czy występuje deficyt, a to czy jest chybkie, leniwe, duże, małe, jakie mam cycki i kolor włosów jest mi głęboko obojętne, a mierzenie kilkukrotnie ciśnienia na wdechu i wydechu z równoczesnym pomiarem tętna, żeby określić, czy jest paradoksalne i dzięki temu stwierdzić, ze jest tamponada serca, to ma się, kurwa, zupełnie nijak, obecnego diagnozowania tej choroby.
Rozumiem, że kiedyś nie było tych wszystkich super zabawek i trzeba było sobie jakoś radzić i diagnozować. Naprawdę totalny szacun dla tych, którzy to pamiętali i umieli wykorzystać w praktyce, serio. Ale przepraszam bardzo czasy się zmieniły, medycyna poszła do przodu, więc dajmy sobie może spokój z powyższymi, zajmijmy się medycyną nowoczesną i nie każmy mi i podobnym się tego, kurwa, uczyć do egzaminu specjalizacyjnego, bo to naprawdę jest zaśmiecanie sobie łba wiedzą kompletnie niepraktyczną.
Jak na razie jedyną rzeczą, z której się wycofano, to opukiwanie granic serca. Na studiach jeszcze musiałem to umieć, z podziałem na granicę względną i bezwzględną, z techniką pukania i teorią. Za technikę pukania prawie wyleciałem z egzaminu praktycznego, bo pukałem za słabo,a  to trzeba mocno. Nic to, że przez trzy lata wszyscy mówili, że trzeba pukać delikatnie, żeby nie zagłuszyć przejścia jednej granicy w drugą. Nic to, że już wtedy wszyscy powtarzali, że tego tak naprawdę się nie robi. Nic to na egzaminie, kurwa, musiało być i chuj.
Teraz muszę znać teorię badań prehistorycznych i mieć wiedzę na temat najnowszej diagnostyki molekularnej i genowej. Czyli, tak naprawdę w tej medycynie nic się nie zmienia, beton rządzi. I brak sensu.

piątek, 14 września 2012

Advanced learning

Przepraszam bardzo, ale może ktoś mi, kurwa, powie, jak ja się mam uczyć do tego jebanego egzaminu specjalizacyjnego, kiedy napierdalam wiedzę z książki w skupieniu wielkim i nagle pokazuje mi się taki kwiatek:
"w osadzie moczu kryształy o kształcie wieka od trumny".
Super, świetnie. Proszę po takim zdaniu nie myśleć o trumnach i nie wizualizować sobie ich wiek z bogatymi zdobieniami i złoceniami. Nie myśleć i w spokoju przejść do kontynuowania lektury. No ja niestety, kurwa, nie potrafię i we łbie mi cały czas taka jedna siedzi z orzecha włoskiego, rzeźbiona w liście i pędy. Już nawet, kurwa, cały kondukt widzę.
Autorzy podręczników nie idźcie tą drogą. Proszę.

Kilka godzin nauki później (edycja pościka o 20:48)

"W leczeniu wirusowego zapalenia pęcherza moczowego stosuje się trening behawioralny."
To znaczy, że, kurwa, co?! Uczymy wirusy, żeby nie trzymały łokci na stole w czasie jedzenia, mówiły pierwsze dzień dobry i ustępowały miejsca w autobusie? Czy to, kurwa pęcherz ma się zachowywać, nie siorbać zupy i uchylać kapelusza na ulicy?
Przecież mnie, kurwa, rozpierdoli do tego egzaminu.

sobota, 8 września 2012

"Tatuaż zdobi twoją pierś"

A zdobi, zdobi. Tylko nie twoją a moją. I tak cycki zdobi.
Po latach zastanawiania się, zwlekania i rozterek w końcu się wydziarałem. Biegam se teraz po mieście i radośnie podskakuję. Wyrzut endorfin w pizdeczkę.
Teraz, jako osoba światła i bywała w świecie modyfikacji ciała (dwa kolczyki, jeden mikrodermal) mogę pierdolnąć dobrą radą. Szanowne państwo, jak się szanowne państwo zdecyduje na jebnięcie sobie dziareczki, to poza oczywistościami, co, w jakim zakładzie, że to na całe życie i gdzie, należy wziąć pod uwagę, że w "gdzie" występuje podpunkt z tych pisanych drobnym drukiem.  Chodzi o to, że tatuowanie generalnie boli. Nie jest to jakiś ból nie do wytrzymania, u mnie uczucie wyrywania i, czasem, cięcia skóry, choć były też momenty totalnie bezbolesne. Tak więc, jak powiedziano, tatuowanie boli. W niektórych partiach ciała boli bardziej i cycki właśnie do nich należą, o czym się dowiedziałem w trakcie, a o czym przekonałem się pod koniec trzygodzinnej sesji, kiedy to chciałem podziękować i że ja przyjdę za tydzień. Dało się wytrzymać jednak i teraz napierdalam większym lasem niż zwykle, ale pod rozwagę należy wziąć, czy by sobie pierwszej dziary w miejscu mniej bólowym nie fundować. Bo mówią ludzie, że na jednej się nie kończy. Mam pomysł już na dwie następne.

środa, 5 września 2012

Dzięki niech będą technologii

Zajebany jestem, więc ściągnąłem sobie bloggera na telefon i pierdolnę nudną notkę w ten sposób. Nudną, bo albo jestem w pracy albo się napierdalam do tego chujowego egzaminu, czego najbardziej widocznym efektem jest wyraźny spadek sympatii do społeczeństwa i trudności z trzymaniem zamkniętego ryja. Potęgowane jest to dodatkowo przez moją, ostatnio dość intensywną, postawę obywatelską, czego wyrazem jest kilka akcji i protestów przeciwko ruchaniu nas, mili państwo, w dupę przez różne instytucje. W wyniku tego parę, oczywiście anonimowych osób, chciało mnie poszmacić w internecie. I tak jak na nazwanie mnie chujem, pederastą, lewakiem, szmatą mam wyjebane, bo się musi człowiek liczy, że go buraki obszczekają niemerytorycznie, to użycie słowa "społecznik", jako epitetu nieco mnie zaskoczyło. Zaprawdę upadek obyczajów.
Tak więc uczę się, pracuję i nie lubię ludzi, czyli tak jak mówiłem nuda.