niedziela, 21 sierpnia 2016

Egzorcyzmy dra Jot

Jeśli pewien lekarz, w którego mieszkaniu panuje przewlekły nieład, eufemistycznie ujmując, nagle postanawia rozkręcić i odkamienić całą baterię prysznicową, to wiedz, że coś się dzieje.
Jeśli ten sam lekarz przy standardowym ogarnianiu kuchni tak po wierzchu, zaczyna robić porządki w środku szafek i składać ściereczki w równą kosteczkę, to wiedz, że coś się tam burzy.
Jeśli zamiast wyciągnąć odkurzać i przelecieć nim chatę, wyjmuje miotłę i nią dokładnie podłogi zamiata, to wiedz, że coś się dzieje.

I możesz pomyśleć, ze to szatan się nim interesuje, że może diabeł jak wścieknięty zaczął atakować. 

Niestety rzeczywistość jest straszniejsza, jest wielokroć mroczniejsza i groźniejsza niż wszelkie zastępy piekielne wszystkich kultur razem zebrane. Biedny ten lekarz, nieszczęśnik ten, nieboże zaczął powoli się uczyć do kolejnego egzaminu specjalizacyjnego, kiedy trauma nauki do PES-u z interny sprzed trzech lat jeszcze w pamięci tkwi i każde przysiądnięcie nad fachową literaturą otwiera świeże rany. Na duszy, mózgu, sercu i dupie. I chyba wolałby żeby ten szatan, czy inny diaboł się zaczął nim interesować, jakby był tak miły, bo miałby biedulek wtedy wymówkę, ze sorry bardzo, ale opętany jestem i nie mogę wiedzy napierdalać, bo mi się głowa kręci i rzygowiny ze ścian muszę ścierać. Bo bez tych rzygowin na ścianach to wysprzątanie mieszkania, to tak naprawdę kwestia dni i chuj, będzie trzeba nad książką siąść i płakać kuć motzno.

Serdeczne pozdrowienia i całuski dla księdza Natanka za inspirację, mam nadzieję, że się księdzu jebnięcie w umysł poprawiło i  już nie zmusza do pierdolenia głupot.