Ale będzie raz jeszcze. Dziś mam w perspektywie ciężki dzień, chodzę podminowany więc i na to moje podkurwienie dostaje maila z banku, potwierdzenie przelewu tylko, ale za to rozpoczęte tym, kurwa, najpiękniejszym w chuj "witam". Monitora nie rozpierdoliłem, nie zacząłem wyć, jakims cudem krew mi oczu nie pociekła. Jebło mnie tylko.
Do kurwy nędzy za co? Do pierdolonej cholery, czy żaden jełop, nie tylko, kurwa, w tym jebanym banku, ale w innych instytucjach i nawet nie tylko instytucjach, bo napierdalanie tym zjebanym "witam" stało się nagminne, nie czuje, jak jest to chujowe? Czy tylko ja dostaję z tego powodu pierdolca i piany na ryju?
Poszukałem w sieci, czy może się mylę, że może mi odpierdala i się przypieprzam po chuju, ale nie, kurwa, nie. W momencie, kiedy piszący, wie, jak mam na imię, nazwisko, zna moją płeć pisanie "witam" jebie gównem.
Albo przychodzi reprezentant firmy farmaceutycznej do mnie do pracy, wchodzi do mojej, podkreślam mojej, dyżurki i wpierdala mi się z "witam". A co, kurwa, "dzień dobry" za trudne, bo dwa słowa, czy dlatego że "r" i zaseplenić można? Drogi Repie, skoro przychodzisz do mnie, to powitać najwyżej, ja ciebie mogę, ale nie ty mnie. Serio! A nie powitam, nie dlatego że twoja wizyta jest mi niemiła, tylko nadużywane to słowo, tak mnie wkurwia, że staram się unikać go jak mogę.
Jest też jedna grupa, która uważa używanie "witam" nie tyle za wytrych rozpoczęcia korespondencji/konwersacji (przy czym, to jebane "witam" żadnym wytrychem, kurwa, nie jest, najczęściej jest ŹLE użyte po prostu), co za zwrot wyrafinowany, świadczący o klasie i obyciu. A chuja tam, to może ewentualnie o intelektualnej impotencji świadczyć i innym wygładzeniu kory mózgowej.
I coraz większy mam problem z takimi mailami i rozmowami, bo raz, że zaraz szlag mnie trafia i zniechęcenie do interlokutora ogarnia, a dwa, że się ostro w język, tudzież palce muszę gryźć, żeby w odpowiedzi pominąć, że to błąd, źle użyte, zejdź mi z oczu i umrzyj.
Wypłakałem się, zeszło mi napięcie nieco, bo tak naprawdę mógłbym jeszcze długo wulgaryzmami rzucać, co poniekąd może zmniejszać wartość mojej wypowiedzi, bo patrzcie go taki poprawny niby taki, się do biednego "witam" przypierdala, do nas ludzi eleganckich, kontaktowych bez powodu zupełnie, a sam cham i się wysłowić nie umie. Może zmniejszać, ale czasem po prostu nie da rady inaczej, zwłaszcza, jak człowiekowi do mózgu nasrają.
Dzisiaj Pełnia, to pewnie dlatego doktór taki z d e n e r w o w a n y jest...
OdpowiedzUsuńCzytając maila rozpoczętego dziarskim witajem mam wrażenie, że nadawca gada do mnie z wysokiej góry i tylko patrzy, jak by tu robaczka zgnieść. Jakoś tak mało w tym słowie szacunku :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nie witam, Ola :]
A mnie dodatkowo wkurza wtrącanie słówek takich jak: "gdzieś tam", "jakoś", ponadto kończenie każdego, najgłupszego zdania słówkiem "tak?", tak jakbym była przygłupiasta i za każdym razem trzebaby się upewniać czy aby zrozumiałam wywód. Wywód w stylu: "zawiozłam dzieci do przedszkola, taaak???"
OdpowiedzUsuńNo to do mnie listy z banku zaczynają się od : Szanowny Panie...
OdpowiedzUsuńAle widzę, że tam się te listy piszę za pomocą ctrl+c/crtl+v. Bo dwa razy pisałem do nich w dwóch różnych sprawach, a 3/4 odpowiedzi było to samo. I te ich chujowe przeprosiny za zaistniała sytuację i obietnica poprawy.
Ja też cierpię z powodu kończenia co drugiej wypowiedzi słowem "tak".
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, jestem z tej ogromnej rzeszy ludzi, którzy do słynnego listu p. Rusinka o niestosowności "witam" po prostu nie mieli pojęcia. Nie wiem czemu, bom w sumie człowiek wykształcony i obyty. Ale ostatnio zaczynam być coraz bardziej tolerancyjny na błędy językowe typu "witam" i źle użyte "bynajmniej" oraz kupę innych źle użytych słów - dopóki są one polskie, pochodzą z polskiego i robione są dlatego, że ktoś się nie douczył polskiego w Polsce. Natomiast jako omc mgr anglistyki, dostaję wkurwa, ale takiego kurewsko wielkiego słysząc następujące kwiatki, które to wchodzą sobie do polskiego bez wazeliny ochoczo podchwytywane przez KURWA WSZYSTKICH (no wiem, nie wszystkich), a zwłaszcza dziennikarzyny i reklamiarzy. Są to na przykład:
OdpowiedzUsuń"trzeci najwyższy budynek"
"na koniec dnia uznaliśmy"
"aplikowałem o pracę"
"specjalna formuła dla zdrowych włosów"
"mam to z tyłu głowy"
i mnóstwo innych językowych kurewek, których teraz nie pamiętam, a które mają całkowicie zgrabne polskie odpowiedniki. Bo jak takowych nie ma, no to się nie czepiam. Język językiem, ale to jeszcze rzutuje na kulturę. OK, Walentynki ścierpiałem, bo w sumie miłe, Helołin mnie mierzi, ale jednak na upartego da się świętować i 31 października, i 1 listopada, ale zupełnie rozjebały mnie 3 tygodnie temu WYPRZEDAŻE CZARNOPIĄTKOWE. No kurwa żesz by ich wszystkich mać! W tym roku oczywiście nikt jeszcze nie wie o co biega, ale już po tym widać, że za 5 lat cała Polska jak długa i szeroka będzie świętowała (o, przepraszam, CELEBROWAŁA) Święto Dziękczynienia, swojsko zwane Fęgzgiwink. AAAAA!!!!!
Chyba mnie poniosło, to już lepiej skończę.
Cichy wielbiciel Doktora
mnie mierzi "Szanowni Państwo", to ja już po stokroć wolę "witam". To Szanowni, jak mam pisać do obcych i nie wiem, kto tam meile odbiera, brzmi tak nadęcie (jeszcze jak się piszę o byle bzdurę), że się 2 godziny zbieram do napisania, po przejrzeniu wszelakich wątków o tym jakie chujowe jest witam, i wiem, że no przecież wszyscy nagonka i hejtują, do spamu wrzucą nie czytając, ale no ni chuja. mało kto szanownym według mnie. i tak, jak byłam mała to mnie chuj strzelał (albo motyla noga, bo w końcu to była podstawówka), jak miałam pisać na kopertach Sz.P. (do własnej rodziny!) albo Sz.K. (do koleżanek, szanownych, ranyboskie).
OdpowiedzUsuńSEDNO doktorze. Nagminne "witanie" mejlowe, czy w innych okolicznosciach doprowadza mnie do bialej goraczki. Nie kazdy musi byc Rusinkiem czy Miodkiem, ale wyksztalcenia lingwistycznego, czy wybitnie rozwinietej wyobrazni nie trzeba, zeby sie tym "witaniem" nie zachlystywac. "Witaj" jak byk pasuje mi do nowomowy repowskiej, zasadniczo panow repow z rozbuchanym ego i aspiracjami. FUj, na pohybel, w pizdu z nimi!
OdpowiedzUsuńDzień Dobry :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu, każdy Rep, na swoje radosne słowo "witam" słyszy ode mnie słowo "żegnam" i tym sposobem paru już się przekonało, że nic mi o swoich, jakże cudownych lekach itp. nie opowiedzą, nie nauczywszy się mówić po prostu " dzień dobry".
Bupepa
A niech mnie witaja, jak maja ochote, nie przeszkadza mi to w sumie. Mnie najbardziej wkurzaja glupie zdrobnienia, a kurwicy jasnej dostaje jak slysze "pieniazki"... Cholerny zloty/euro/dolar, brak którego w opinii ogólu odziera mnie z jakielkolwiek czlowieczej wartosci, stawiajac na równi z psia kupa na trawniku, który rzadzi tym swiatem krwawo i bezlitosnie - i "pieniazki" !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńmahadewi
Bardzo lubię (chociaż od jakiegoś czasu rzadko mam okazję), gdy mi dzwonią i lecą po imieniu, oczywiście przeszkoleni na jakimś kursie. Zapewne w ich mniemaniu zmniejsza to dystans między nami i sprawi, że od razu kupię jakieś ichnie gje, co mi nie jest potrzebne, no ale jak mówią po imieniu, to wezmę. Jest kilka szkół:
OdpowiedzUsuń- Drogi Michale, mam dla ciebie specjalną ofertę! - To już nieco jaja, świń razem nie paśliśmy, tu jakoś mam w pamięci sieci telewizyjne, że kilka lat temu tak się zaczynały ich występy - Michale, czy lubisz piłkę nożną?!
- Panie Michale, czy pan wie panie Michale, że panie Michale ... - szkoła powtarzania. To się kończyło zazwyczaj, gdy ustalałem imię i też waliłem w deseń 'Ależ pani Sylwio, nie pani Sylwio!'. Rozmówca zazwyczaj chwytał, że brzmi to durnie, chociaż też nie zawsze i sobie panowaliśmy.
Rekordzistę i tak miałem z jakichś ubezpieczeń. Ma matka się ubezpieczyła na jakąś bzdurę pomniejszą w czymś tam i podała mnie z danymi jako osobę pierwszego kontaktu. 'Panie Michale, pana matka nam zaufała! Czy ona nie ma racji? No niech pan powie...'
Mówiłem co innego, mówiłem facetowi, że nie chcę. Nie, nie przemyślę tego, nie chcę. Przy czwartym telefonie nie wydzierżyłem i mu kazałem wypierdalać, bo mam tego dosyć. 'Ależ panie Michale, pan jest niekulturalny panie Michale!'. A napierdalanie mi na komórkę, którą dostaliście w innym celu niż wciskanie mi łajna jest w porządku, panie kutasie na prowizji?
'Witam' mi się kojarzy wybitnie z reklamami, bankami, innymi mało mi potrzebnymi cudami. W życiu mi tak maila nie napisał żaden bliższy znajomy, ja nikomu też nie.
->Mimi: na mnie pełnia bardzo dobrze wpływa, wyłażą wilkołaki i inne czarostwa, łatwiej się rzuca klątwy. fajnie jest ;)
OdpowiedzUsuń->Ola: właśnie, próbuje upupiać na wejściu
->Anonimowy 1 i Anonimowy 2: wpieprzanie na koniec zdania "tak" z uporem maniaka też mnie doprowadza do cholery, ale nie aż tak, jak jeden z rozmówców, który jako pytanie ogonkowe stosował "rozumiesz" na przemian z "rozumiesz, nie?" nie, kurwa, nie rozumiem!!
->Erjota: zdecydowanie wolę "SzP" od witam, a odpisuje mi też automat, wszytskim pewnie. niedługo se zrobią automat do rozmów tele ;)
->Cichy wielbiciel: bynajmniej mylone z przynajmniej mnie osłabia, anglicyzmy nie aż tak, ale np. "mieć to z tyłu głowy" zamiast na "końcu języka", słabe jest bardzo, a wyprzedaże czarnopiątkowe mnie ominęły całe szczęście, bo żeną wali to
->Anonimowy 3: uwielbiałem w dzieciństwie na kopertach pisać Sz.P. lub Sz.Kol. się czułem taki dorosły :)
->Anonimowy 5: gdyby nie było tak nagaminne, to może bym dał se spokój, ale w tej chwili na każdym kroku się rzuca na mnie niebożę
->Bupepa: Ty, nie wpadłem na to :) musze wypróbować koniecznie
->Mahadewi: a słyszałaś "piniążki", "piniążki" bez "e"? se wyobraź teraz, że słyszysz. to jest dopiero hardcore :)
->Juriusz: to jest w ogóle fenomenalne, człowiek grzecznie się stara odmówić kilka razy, że nie dziękuję, bardzo dziękuję nie i do kutasa nie dociera, ale jak już się powie twardziej, głośniej i ostrej, to nagle jest foch, obraza, że ja tu z sercem na dłoni, a ty mnie takimi wyjeżdżasz, a ja tu biedny swoja pracę wykonuje.
a z imienia mi jeszcze nie próbowali wyjeżdżać, ale czuję że wszystko jeszcze przede mną, a bardzo nie lubię jak się mnie tyka, więc będzie wesoło ;)