Różnych się ma pacjentów. Z niektórymi się lubimy bardzo, z innymi tylko współpracujemy, jest też paru takich, których nie ciepię, jak zarazy i gdy pielęgniarka się pyta, co podać, syczę pod nosem "pół litra powietrza dożylnie".
Jeden z tych ostatnich szczególnie mnie sobie upodobał i mimo że nie jestem jego lekarzem prowadzącym z każdym swoim problemem przybiega do mnie. Pan starszy, ale nie stary, znienawidzony przez innych pacjentów, niewspółpracujący z nikim. Leków przez nas zaleconych, mimo kilku schorzeń, nie przyjmuje, bo mu szkodzą. Nie żeby kiedyś spróbował jakąś tabletkę łyknąć i miał po niej działania niepożądane, ależ skąd, przecież nie jest głupi. Po prostu wie, że mu szkodzą i już. Aczkolwiek jakieś dropsy przyjmuje, nikt nie wie jakie i skąd je ma, bo nie dzieli się tymi tajemnicami, ale akurat te leki, które sam se wynalazł są zajebiste. Chętnie bym się dowiedział jakie to, bo bym się douczył, ale ni chuja, muszę tkwić, jak pieczarka w gównie i ciemności i mieć świadomość swojej niekompetencji, bo pan pacjent co rusz nam o niej przypomina. Bo wiecie my chuja umiemy, staramy mu się wmówić, że ważenie sto kilo przy metrze siedemdziesiąt, to raczej chujowy pomysł na życie, próbujemy zaszkodzić tymi lekami różnymi, fałszujemy jego wyniki badań. Ale, ale pan nie jest taki pierwszy lepszy naiwniaczek, jak reszta pacjentów, chodzi się konsultować do innych lekarzy, którzy o dziwo też są debilami i to nawet głupsi od nas się zdarzają, a badanie robi sobie też w innych laboratoriach. Wyniki nie różnią się od naszych, jakieś tam odchylenia w dziesiętnej części wyniku są, co dla przeciętnego zjadacza chleba nie jestem niczym dziwnym, ale dla naszego pacjenta stanowi to niezbity dowód, że robimy go w chuja cały czas.
Od kilku tygodni ma fazę na hemoglobinę (taka sytuacja), którą de facto ma w normie, w górnych granicach, ale cały czas prawidłową. Nawet o jeden promil wartość poza widełki nie wychodzi, ale pan pacjent uznał, że coś jest w chuj nie halo z tym wynikiem, skoro przez całe życie hemoglobinę miał w środku normy. Popierdala co drugi, trzeci dzień robić sobie morfologię i przybiega z wynikami na "konsultację", bo coś się dzieje, bo przedwczoraj Hb była 16,1, a dziś już 16,3. widzi pana, jak to rośnie? Coś się dzieje! Nie chcecie mi pomóc! Musicie mi pomóc! Będziecie mieć mnie na sumieniu! Nic nie umiecie! Widzi pan, jak rośnie! Zatory mi się porobią! Dlaczego taką wysoką mam
Próbowałem uspokajać, że wszystko jest git, tłumaczyć, że skoro ma niewydolność serca, to z powodu niedotlenienia hemoglobina ma prawo taka być, w końcu nawet żartem zbyć. Naprawdę bardzo dużo czasu, energii i cierpliwości w to włożyłem. Ni chuja, gówno wiem i chcę go zabić. Do innych lekarzy z zakładu, którzy starsi ode mnie są, mądrzejsi, bardziej doświadczeni nie chce, mimo moich namów, iść, bo nie. Mógłbym na odpierdol do hematologa wysłać, ale z tym z zakładu jestem zaprzyjaźniony i nie chcę świni podkładać. Pat i chuj. W końcu tak będzie, ze pana pacjent umrze, bo starszy jest, schorowany i taka kolej rzeczy, a rodzina nas pozwie, bo przecież on mówił, zwracał uwagę, a my skurwysyny, mordercy w bieli ignorowaliśmy jego potrzeby. I TVN i proboszcz i prokurator. Same day, same shit.
Wczoraj wieczorem przydybał mnie ze świeżym wynikiem na korytarzu:
-Dlaczego ta hemoglobina jest taka wysoka!
Coś we mnie pękło. Z uprzejmym uśmiechem, z powagą na twarzy odpowiedziałem:
-Bóg tak chce
I poszedłem w pizdu.
trudno, tę cudna odpowiedź kradnę i wykorzystam przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńzazdraszczam że dr ma obiekt wsparcia w osobie blogaska
OdpowiedzUsuńz drugiej strony brak zaufania do polskiej "służby zdrowia" nie dziwi
OdpowiedzUsuńa odpowiedź wyjatkowo nieśmieszna i arognancka
OdpowiedzUsuń:D))))))))))))))) lawja!
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńI ostal sie pacjent w korytarzu z glebokim opadem szczeki, i oby szybko z tego szoku sie nie otrzasnal,
Ament.
mahadewi
Może chuja wreszcie samochód potrąci ,to i zus się oprócz doktora ucieszy.:-P
OdpowiedzUsuńJak raz nie jestem z Dochtora branży, ale mam klienta, który wydzwania do mnie o różnych dziwnych porach i zadaje dziwne pytania w stylu: a czemu tu pani założyła to, a czemu tu tak, a nie tak, a czemu, a czemu, a czemu...i słyszę wyraźnie w słuchawce, że upierdliwemu klientowi KTOŚ z boku podpowiada, o co ma pytać i pytam go z kim to teraz konsultuje, a klient mnie na to,że z TEŚCIOWĄ.., no to ja mu uprzejmie wycedziłam, żeby dał jeszcze tę analizę do konsultacji paniom z miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich i zadzwonił jak mu się nazbiera więcej tych dziwnych pytań. No i mam dzisiaj, kurwa, wielce obrażonego klienta na stanie...i tak o, Dochtór. Szkoda, ze nie mogę odwrócić się i pójść w pizdu. sis.
OdpowiedzUsuńZ wolą bożą dobre, zwłaszcza w momencie, kiedy nie można powiedzieć "spierdalaj". Raz w ciągu mojej trzydziestoletniej "kariery" tym grzecznym słowem wyprosiłam upierdliwą babę, chociaż generalnie wzorem cierpliwości jestem ;-)) Ale rozumiem, że Naddottore nie może... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI tak oto dowiedziono empirycznie, ze odpowiednio długo wkurwiany internista zamienia się w chirurga:-)
OdpowiedzUsuń->Anonimowy 1: ale proszę trzymać na specjalne okazje :)
OdpowiedzUsuń->Szkorbut: nic prostszego, jak założyć sobie też. o ponykucykach np. :)
->Anonimowy 2 (dwa komenciki, jak zakładam): bardzo śmieszna i fajna. nie znasz się, a polska "służba zdrowia" tobie też nie ufa
->Eeeewa: mitu jutu:)
->Mahadewi: na to bym nie liczył, na pewno już coś nowego dla mnie wymyślił :)
->Anonimowy 3: uprzejmie się wnosi o nie wyzywanie pacjentów słowami brzydkimi niezależnie jacy są i nie życzenie im śmierci nawet w dobrej wierze
->Sis: bardzo ładnie i bardzo dzielna jesteś. ja sobie na chwilę poszedłem w pizdu i już za niedługo znowu się spotkamy
->Trutniowa: ja bardzo chętnie bym, ale rzeczywiście nie mogę. z dwa razy może pacjentowi, który do mnie z wulgaryzmami wyskoczył, powiedziałem, ze może grzeczniej, bo chujami i kurwami ja też umiem rzucać :)
Obiecuję solenną poprawę i przyjmuję zasadę nie życz drugiemu i.t.d. ;-)
Usuńo jak ładnie. cześć Zbig
UsuńI po raz kolejny uprasza się anonimowych komentatorów o podpisywanie się jakoś, bo to wiele ułatwia.
OdpowiedzUsuńEch, jak ja bym chciała do dochtora przyjechac na praktyki i poza wiedzą medyczną przyswoić sobie parę celnych ripost do wykorzystania wobec upierdliwych pacjentów. Szkoda, że dochtór tak daleko, a w Warszawie wszyscy lekarze jacyś drętwi są. Bóg tak chyba chce albo cuś :(
OdpowiedzUsuńA Bóg pokiwał głową i pobłogosławił ów błąd w naturze, jaki mu się zrodził nieopatrznie i kroczy po tej ziemi już lata całe, denerwując personel biały...
OdpowiedzUsuńNo ja wiedziałam, że Ty morderca w białym kitlu i gumiannych rękawiczkach jezdeś. Dexter II. :)
OdpowiedzUsuń->Anonimowy 4: ja mam słownictwo bogatsze od chirurgów ;)
OdpowiedzUsuń->Gu: wiesz, ja dręczyłem studentów i ich straszyłem. i jeszcze patrzyłem na nich z uśmiechem, jak odpowiadali, to się bali zawsze wszyscy ;)
->Mimi: a nie mógłby mi pobłogosławić może? :)
->Klepsydra: WSZYSCY lekarze to mordercy przecież :)
O, widzę, że nie tylko ja spośród aspirujących członków białej, konowalskiej mafii chciałabym dostąpić zaszczytu praktyk u doktora ;) Kto wie, kto wie, może kiedyś.
OdpowiedzUsuńPytań się już boję znacznie mniej, jeden nasz anestezjolog w te wakacje mnie przeszkolił odpowiednio, a jak.
Oczywiście słoneczne pozdrowienia,
Agnieszka
ale sie upierdoliłem pajęczynami przy wejściu. jak doktor poogarniał pacjenta - bo rozumiem, że bez względu na komentarz, wrócił?
OdpowiedzUsuń