piątek, 8 marca 2013

Matką być

Dobrze, na wychowywaniu dzieci i opiece nad nimi się nie nie znam, na byciu matką również. Jedynym doświadczeniem, które porównać choć trochę można jest adopcja kota małego ze schroniska, co też rozpierdala przez pierwsze pół roku życie, a zwłaszcza noce, bo takie małe kociątko, to cykl snu/czuwania zupełnie ma zupełnie z dupy i rzeczywiście przez kilka miesięcy nie przespałem spokojnie żadnej nocy. Było budzenie co najmniej dwa razy na "ja się wyspałem chodź się bawić w skakanie po tobie" oraz "twoje palce od stóp zaatakowały mnie pierwsze dlatego muszę je zabić", a także "będę pół nocy zapierdalał po domu i nakurwiał łbem w ściany". Nie do przecenienia były również powroty do domu, gdzie notorycznie zastawałem obraz po przejściu tornada, trzęsienia ziemi, przemarszu wojsk radzieckich naraz w dodatku wszystko malowniczo zarzygane. Obca wówczas była idea śliskiego kocyka, ale przyznać się muszę, że parę razy przeszło mi przez myśl, ze oddam go z powrotem, a wszystkim powiem, że w tym schronisku się jakimś syfem zaraził i zdechł był niebożę. To jedyne moje doświadczenie takie, ale wspinam się na wyżyny wyobraźni, żeby się z typową, powiedzmy, matką połączyć. I, co dodać należy, nie wierzę w cukierkowe macierzyństwo, a dzieciaci przyjaciele tę niewiarę utwierdzają.
A wszystko to za sprawą pieluszek "Pampers", które ostatnio wypuściły spot o teście suchej pieluszki. Wpierw pani w tle mówi, że dzieci lubią mieć suche dupska, jak śpią, co jest całkiem si, bo ja też w czasie snu cenię posiadanie nie zmoczonych okolic bikini. Potem pani mówi, że mamusie najlepiej kumają o co kaman z suchą dziecięca dupą, co tez całkiem si, no bo kto inny się tym mokrym pośladem zajmuje. kontynuując pan mówi, że pięć matek zostało zaproszonych do fabryki pampersów, żeby zobaczyć, jakie te pampersy są zajebiste. I to jest ten moment, w którym empatia mi się uaktywnia, a ja sam omdlewam z zachwytu. Skumajcie jesteście kobietą, która od x czasu zajęta jest głównie podawaniem cyca (pardon my french) i myciem obsranego odwłoka, w między czasie słucha, jak bobasek ryczy, pierze, oporządza domostwo i inne takie takie, co je se każdy jest w stanie wyobrazić. Nie spała od chuj wie kiedy, pięciominutowy prysznic jest największą frajdą w ciągu dnia. Na to wszystko, pewnie w konkursie firmy od pieluch, wygrywa wycieczkę do tych pieluch fabryki. Czy tylko mi w tym momencie wyświetla się wielki, czerwony neon "JA PIERDOLĘ!". powiedzmy, że w w tym okresie jej umęczenia i umordowania nawet taka impreza jawi się cudem i pachnie świeżością, ale czy to nie zakrawa państwu na kopanie leżącego? To tak jakby mnie po maratonie dyżurowym zabrać na zwiedzanie nowego oddziału szpitala, albo innej montowni respiratora. Nieważne jakby było w komos wyjebane, to nie dziękuję i czy was popierdoliło.
Potem panie dostają dwa pampersiory namoczone płynem i do nich szmatkę i balonik, żeby se poturlały i zobaczyły, że wilgotny szczoch z jedynego i prawdziwego pampersa nie wychodzi. Wyszła se tak na chwilę  z domu od pieluch odpocząć, żeby zaraz po wyjściu dostać tą pieluchą po ryju, bo świat cię nienawidzi i pamiętaj, kurwa, gdzie twoje miejsce macico.
Jak powiedziałem na początku, nie znam się na macierzyństwie nic a nic i mogę się mylić, bo chuja wiem, ale takie mam po prostu odczucia przy tej reklamie. Trochę podobne do tych, kiedy mały kotek z ADHD niszczył mi rzeczywistość, a w TV przyuważyłem reklamę kociego żarcia z hasłem "żeby twój kot miał więcej energii".

25 komentarzy:

  1. część o kocie zachęca do posiadania kota (tak), część o pieluchach zniechęca do macierzyństwa ;|

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchając koleżanek w pracy, które wróciły z wychowawczego vel macierzyńskiego odnoszę wrażenie, że byłyby w 7. niebie gdyby taką wycieczkę wygrały. One o niczym innym nie są w stanie rozmawiać, jak o papkach, kremach, pieluchach i takich tam. To się chyba nazywa macierzyństwo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Część o macierzyństwie zniechęca, bo jest dość stereotypowa ;). Nie jestem szczęśliwą mamuśką, ale 18 letnią siostrą małego 2 letniego brzdąca i to wcale nie jest tak, że dziecko ciągle płacze, a człowiek żyje tylko i włącznie wokół pieluch ;p. Chociaż może to mój brat jest takim 'dobrym' dzieckiem, że zbyt dużo nie płakał, bo przecież nie każde dziecko jest takie samo. Ja nie słyszałam płaczu w czasie kolki ;D, więc może jednak istnieją dzieci, które życie kobiety zmieniają w pieluchy, płacz, cyc, pieluchy itd., jednak ja z perspektywy siostry i widząc moją mamę zapewniam, że nie zawsze jest aż tak źle ;). Aaa i każdy w moim domu był wyspany, nawet mama ;D. Ale co do tej wycieczki, to chyba jednak trochę przsadzili ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. I właśnie dlatego nie będę posiadaczem zwierza, którego nie da się zamknąć w klatce. Za bardzo cenie sobie przespane noce i świadomość - nakarmione, niech napierdala w kółku radośnie.
    A jako ze reprezentuje jałowy w swych zachowaniach element społeczeństwa, to o tacierzyństwo się martwić nie muszę. Choć nie powiem, mógłbym se jakiegoś dzieciaka machnąć, oddac na okres wielkiej kupy i jeszcze większego buntu pod opiekę osób zainteresowanych i przygarnąć z powrotem jak juz kupy w pieluchach i głowie mieć nie będzie, żeby zbierać pochwały za jakość mego zajebistego DNA przekazanego następnemu pokoleniu.

    pHi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Otóż...
    Jakby mi kto zaproponował zwiedzanie pampersowni moją jedyną słuszną odpowiedzią byłoby: wali cię? Aaaale.
    Są matki ( rili), które chyba jeszcze w szoku poporodowym trwającym niekiedy siakieś 2 lata cierpią na zanik szarych komórkowców. Znam przykłady, chodzące, żywe, które mnie przerażają na każdym kroku. Dla mnie- weekend bez mojego Decybela- który w porównaniu do swoich kumpli z dzielni jest ewenementem jakimś, bo i śpi w nocy i takie takie- jest weekendem zajebiaszczym i ładującym akumulatory. amen

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóżem się nie wypowiem - nie mam ani dziecka ani kota... :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam kryzys wieku i nie przeszkadzałoby mi. Z kotami przerobiłem, bo były dwa i małe, i wyrosły na dystyngowane kanapowce, obecnie pod opieką bo musiały zostać w PL. Z tym, że by mi nie przeszkadzało to chyba jak marzenie o Saharze jak za oknem -20. Nic o kocie Doktor nie pisał - może fota jakaś, że nie siedzi w klatce i że jeszcze żywy?

    OdpowiedzUsuń
  8. otóż nic nie wiesz o kocierzyństwie, gdyż ominął Cię patologiczny okres, kiedy trzeba było jebanego demona co trzy godziny butelką karmić a był zbyt słodziasi, żeby się z kocyka wyśliznął. kotek do dziś ma jazdę, że jestem jego matką i żadną siłą nichuja nie idzie go z błędu wyprowadzić.
    ale ja nie o tym chciałam.
    reklamy wymyślane są przez ludzi głęboko upośledzonych umysłowo oraz nieposiadających żadnej wiedzy o życiu. dowodem tego są hasła "małe dzieci szybko się męczą" (tak kurwa, jasne), "żeby twój kot miał więcej energii" (i cię zajebał naśmierć) czy inne slogany wyjęte z nie wiadomo czyjej dupy. niech doktór więcej reklam nie paczy, bo to narzędzie szatana jest i mózg od tego zanika.
    a doktór ma taki piękny mózg, że bardzo szkoda by było.

    OdpowiedzUsuń
  9. i jeszcze chciałam dodać, że wszystkie moje koty mają syndrom DDA oraz nerwicę na tle popierdolonych sąsiadów.

    OdpowiedzUsuń
  10. nie wiem skad te rewelacje, ze jako pelnoetatowa mamunia malego dzieciatka nie mam ochoty na wizyty w fabrykach, gdzie wielkie mozgi mysla, jak mi ulzyc. ja wlasnie wrecz przeciwnie - chetnie wybralabym sie nie tylko do fabryki pampersa, ale rowniez do fabryki kaszek bobovita (i zwienczyla wizyte wielozbozowa z brzoskwiniami na lunch wraz z kierownikiem zmiany), do fabryki chusteczek dzidzis (i pobawila sie z jej dyrektorem w testy delikatnosci tychze), a nade wszystko do wytworni wkladek laktacyjnych i postrzelala do nich mleka wlasnego jak do tarczy. to nieprawda, ze macierzynstwo zaweza wachlarz zainteresowan, moje sa bardzo roznorodne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja Pszczółka zaczęła przesypiać noce dopiero, kiedy poszła do szkoły. Myślę o sobie, ze jestem DOBRĄ i WYROZUMIAŁĄ matką, ale Bóg mi świadkiem, że kiedy po trzech i pół miesiącu wróciłam do pracy (bo dzięki światłemu systemowi, kapitalistom nie należy się wychowawczy), to odpoczęłam. W nocy wstawaliśmy na zmiany, osiem godzin odpoczynku w pracy i można macierzyństwo jakoś przeżyć ;-) Gorzej z kotem, bo bestia upatrzyła mnie sobie za mamusię, siostrzyczkę i koleżankę ze stada do nocnych zabaw... Mówisz, śliski kocyk... Rozważę... Na razie mi go żal, bo chociaż wykastrowany, to bardzo cierpi marcowo... To go przecież nie dobiję! Pozdrawiam. A reklam nie oglądam. To której unikać, zeby tej energii nie miał więcej?

    OdpowiedzUsuń
  12. Na wstępie mego listu Szan Redakcjo powiem, że spłakałam się, albowiem trafiłam do drugiego po Abo raju i chyba tu zakotwiczę.
    Zaraz po wstępie pragnę uprzejmie donieść, że nieobce mi jest zarówno wychowywanie szczyla psa jak i dziecięcia od poczęcia, że tak sobie rymem polecę. Moje wnioski sprowadzają się do wypowiedzi znajomego: dzieci powinno się wybierać, np. takie w wieku 18 lat z wbudowaną opcją kochania rodziców. A ze szczeniaków się wyleczyłam skutecznie, teraz przygarniam stateczne, dorosłe osobniki, które przesypiają nie tylko noce ale i połowę dnia. Natomiast w kwestii wycieczki i chowu nieletnich - strzeliłabym ze szczęścia podwiązką gdybym wygrała taką rewelacyjną wycieczkę i puknęła organizatora w czółko.
    Reklamę opisywaną widziałam, jak usłyszałam co te mamy wygrały, zgubiłam perukę w pośpiechu docierania do pilota, aby to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cholera, ani kota, ani dziecka! No pech jak nic. :/ A Dochtór, a może młodsza siostra się liczy też? Taka co to wszędzie jej pełno, zażera się snickersami i nadal gwiazdorzy, i inne takie-takie? Albo wychowywanie współlokatorki przez sześć ciężkich lat, bo w domu ją to skutecznie ominęło i jest jak 3letni bejb zostawiający za sobą krajobraz jak po tajfunie? Będzie? :P

    OdpowiedzUsuń
  14. ->panna Foka: tam zniechęca zaraz, wiadomo przecież, że zaczerniłem obraz wypisując tylko straszności a ani słóweńkiem nie ma o tych wszystkich fajnych rzeczach, których na pewno jest więcej :)

    ->Anonimowy: no jasne, że pojechałem stereotypami. inaczej poscik byłby zupełnie bezsensu :)

    ->pHi: ale potem taki kotek to jest jedna wielka cudowność. nie zawsze, ale często:)

    ->Mimi: to szybko do schroniska idź, dwie doby i już będziesz wszystko wiedziała :)

    ->Alex: też znam ten typ, ale to też można porównać do zmian w mózgu, ktore mają lekarze. jeśli w towarzystwie jest więcej niż jeden tematem wiodącym i jedynym staje się medycyna :)

    ->Szkorbut: jest żywy, śpi obok. dorósło już do tego etapu, że spanie jest najfajowsze :)

    ->Abo: nie będziemy się licytować chyba?:p poza tym ja wiem wszystko o wszystkim i to nieraz przy alkoholu ustalaliśmy :))

    ->Eeewa: zdecydowanie coraz bardziej zdobywasz moje serce:)

    ->Trutniowa: ja się bardziej wysypiałem na dyżurach niż w domu :)

    ->Żmija: z racji pracy psa mieć nie mogę, a dorosłego kota bym się bał wziąć, bo proces wychowywania i walki o dominację mógłby być jeszcze bardziej traumatyczny :) poza tym szanowna redakcja się cieszy wielce:)

    ->Meredith: a o ile młodsza siostra? czy lokatorka budziła Cię w nocy kilkanaście razy z rzędu lub szczała do kosza na brudną bieliznę? czy się liczy ustalimy po odpowiedzi na powyższe pytania

    OdpowiedzUsuń
  15. rocznikowo cztery lata, mentalnie ze dwadzieścia jakby :P trzeba non stop ją karmić, bo wiecznie głodna jest i uwielbia przesypiać pół dnia, a po sobie pozostawia gigantyczny syf, i ciągle czegoś chce, i o wszystko się pyta :P a lokatorka załatwia się co prawda do kuwety (uff, przynajmniej taki luksus), lecz ma nieregularny tryb czuwania i wprost kocha być w centrum uwagi nie zważając na porę dnia tudzież nocy, a do kosza na brudy boję się zaglądać, bo jeszcze nabawiłabym się ptsd jak nic ;]

    OdpowiedzUsuń
  16. niech Ci będzie, razem się liczą:)

    OdpowiedzUsuń
  17. A kretyński pomysł przygarnięcia rocznego labradora trzy lata temu, który kosztował mnie, poza wyżartą połową bielizny, czterema modemami do netu, dwoma zasilaczami, zeżartą lub obżartą z okładki literaturą fachową(widać anestezja smaczna, albo we łbie dobrze mąci), wygrzebywaniem dziur w ścianach i nie spaniem w nocy, bo: położę się obok ciebie, będę ci sapał/chrapał w nos, uwalę się na twoich nogach , albo mój ogon będzie cie łaskotał do snu, buczeniem do ucha...zakończyło się wywlekaniem siłą z sypialni i barykadowaniem drzwi, oraz min 4km joggingu(ja 4, szarańcz z 24...)żeby zasnął na godzinę. Mam nadzieję, że cudowny wypełniacz pampera zatka pomysłowemu matołowi reklamowemu odpływ....w wigilię...

    OdpowiedzUsuń
  18. Podrzucam pomysł na noteczkę w starym stylu:
    http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=bLb8AIw-ouM#!

    OdpowiedzUsuń
  19. ->Joanna: blabladorki to sa słodkie debilki z ADHD i przynajmniej się wstydzą, jak coś przeskrobią. kotki nic a nic

    ->Anonimowy: poseł Pawłowicz postanowiłem ignorować, bo zdaje mi się to opcją z wyższym poziomem klasy i kultury, coś na zasadzie nie tykania gówna, mimo że samo użycie tego hasła rzeczy klasie i kulturze :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Matka natura przewidziała śliskie kocyki, więc oprócz macicy dała kobietom hormony. Dlatego nie zjadamy szczyli zaraz po porodzie i nie zabijamy potomstwa w kołysce.
    Pampersy potrafią nas wqrwić, a pomyśl jak matki miały tylko tetrę i musiały te obsrane pieluchy prać. To był hardcor. Aż dziw, że żyjemy.

    OdpowiedzUsuń
  21. korzenny piernik14 marca 2013 15:41

    Właśnie, jak zdarza mi się bywać na pediatrycznej IP i widzę te wszystkie matki z dziećmi, których przypadki są tak bardzo 'emergency' (tj. sraczka, która trwa od 2 tygodni i jest powodem zgłoszenia się w sobotę wieczorem do szpitala tudzież katar, a widzę, że z nosa ledwo świece dyndające widać i dziecko zaiwania po izbie w te i nazad klaskając rącmi i rzucając butelką) to dochodzę do wniosku, że moja matka była wyrodna, zła i miała w dupie mnie i moje zdrowie, i zamiast prawidłowo dzwonić po ambulans i wyglądać go na ulicy, dostawałem mokrą chustę na czoło i herbę z miodem a ona nie wiem, malowała sobie paznokcie.
    I wyszło mi zdanie pierdyliardkrotnie złożone.

    OdpowiedzUsuń
  22. z jednej strony, na samą myśl o praniu i gotowaniu tetrowych pieluch robi mi się coś strasznego w środku i podziwiam moją Paniommatke. z drugiej strony, nie wołała ambuląsu do moich katarów i biegunek, przez co poczułam się mniej kochana i zakiełkowało we mnie podejrzenie, że może specjalnie nie wołała, żebym mimo braku śliskiego kocyka zeszłą, niby to przypadkiem.
    rozdarta jestem strasznie.
    w ramach oczyszczania atmosfery ona mnie raz z gilem zawiezie na pizdę przyjęć, a w zamian ja jej ugotuję pieluchę. ale czystą, bo jednak mam żal.

    OdpowiedzUsuń
  23. Dochtór! tak, tak! ja chce do fabryki pamperow ( ktore notabene sa ujowe) najchetniej o 7 rano zeby byla ta wycieczka, zaraz po uspieniu nocnym mojego ,,Aniolka'' i tuz przed karmieniem porannym dobraaa? I jeszcze fabryka smoczkow przy okazji ok? Dzieki, dzieki:)
    btw wrocilismy na lono ojczyzny bo sie na hiszpanskim zadupiu nie da zyc!
    alfa

    OdpowiedzUsuń
  24. Znajoma dr ginekolog opowiadała ostatnio, jak pojechali na wycieczkę do Finlandii do fabryki wkładek antykoncepcyjnych....dobrze że to Finlandia czy finlandia była...
    Joanna

    OdpowiedzUsuń