piątek, 22 lutego 2013

Owacje na stojąco!

Miał być wpierw cykliczny wpis zimowy, że mam dość i wypierdalaj. Potem dodatkowo miał być wzmocniony wkurwem z okazji infekcji, ale potem pacjent na zakładzie dostał udaru. Właśnie wychodzić miał, zakładał kurteczkę i nagle jeb sparaliżowało pół chłopa. Szczęściem stał obok ludzi, więc się nie wyjebał  i nie zrobił sobie dodatkowych szkód. Szybka akcja, karetka, intensywna neurologia, złota godzina zachowana, raz dwa TK, szybka fibrynoliza i facet jak nowy. Chodzi, ręce sprawne, trochę tylko bełkotliwie mówi, ale kwestia czasu i rehabilitacji i są szanse, że i to się cofnie.
Dziś wpadł na kontrolę od progu roztaczając "aromat" przetrawionego alkoholu i fajek wypalonych w zajebistej ilości. Udało mi się tylko wydusić, że życzę równie wielkiego szczęścia przy ponownym udarze, bo słów, których użyć chciałem, używać mi w pracy nie wolno.

6 komentarzy:

  1. Bo pijak, zboczeniec, ćpun i najgorsza swołocz ma zawsze farta. A jak czasem chce się wyratować kogoś normalnego to choćby się zesrać na patyk to się nie da. Taki to chujowy świat i niewdzięczna robota. Nie trać nerw, Doktor;)

    ślepa-baba

    OdpowiedzUsuń
  2. Jego zycie, jego sprawa... Zrobiles co miales zrobic, bo taka robote sobie wybrales. Tak?
    Tymczasem pamietaj o codzinnym nawilzaniu. Codziennym.
    A nie jak ci sie przypomni ze dupa kiedys zwiednie.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem z doktóra bardzo dumna, że mu doktór długopisa w oko nie wjebał ani też nie kazał wypierdalaćaletokurwajuż. oraz że się doktór wogle wykazał takim zen. bardzo dzielny doktór był.

    btw - to zawsze kurwa tak jest, że ja a to zaplączę się w sznurówki na równym i se kolano zrobię tak, że artroskopia poczebna, a to się we własnym domu o szafkę potknę i nadgarstek złamię - i za każdym razem jestem trzeźwa jak niemowlę a potem na piździe przyjęć oglądam mordy pijackie przywiezionych pacjętów, którzy np wtoczyli się pod samochód, przeszybowali po zetknięciu kilka metrów i mają tylko stłuczenia, albo jebany pijak wyszedł oknem na drugim piętrze i też tylko się posiniaczył.
    czasami se myślę, że może po prostu więcej pić powinnam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochany Doktor wybaczy, że tak spłycę komentarze spod ostatnich dwóch wpisów, ale pragnę stwierdzić, że wydaje mi się, że zablokowanie debili spowodowało wyautowanie innych komentatorów. Poza tym na tematy medyczne nie komentuję, bo się nie znam od kuchni, żeby się mądrzyć, a odnoszę wrażenie, że doświadcznia medyczne w mojej rodzinie i wśród znajomych były całkiem pozytywne, więc raczej powinienem napisać - szacun dla Państwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. heh mnie też w pracy nie wolno, ale studenci przynajmniej sarkazm potrafią zrozumieć. Gdy nałogowcy proszą o przerwę w zajęciach na dymka, w pozostałej grupie zwykle wybucha sprzeciw i rozpoczyna się dyskusja o skutkach palenia (myślę, że pozostałym chodzi o powrót śmierdzących - sorry, palacze - z ostatnim zaciągiem jeszcze w płucach na salę... czuć, czuć, czuć). Przykłady z prababcią, pewnie znane Doktorowi (a moja prababcia paliła 2 paczki dziennie i dożyła 90) zwykle konczę słowami, że prababci to nie widziałam, a palaczy notorycznie przez 5 lat. W hospicjum. Zwykle z nowotworami płuc.

    OdpowiedzUsuń
  6. hmmm brak podpisu - coś dawno nie komentowałam, ale czytam namiętnie :) Neko

    OdpowiedzUsuń