poniedziałek, 18 lutego 2013

Budzące zgrozę słowo na "cz"

Czas jakiś temu, niedawno całkiem, kiedy brałem prysznic, w czasie namydlania swojej aksamitnej skóry (tu pytanie do ekspertów: lepiej mieć skórę jedwabistą, czy aksamitną? bo nie wiem, a chciałbym mieć tę lepszą) opiętą na muskularnym ciele zauważyłem, że na znamieniu na barku wyrósł mi jakiś dynks. Drobniutki, dwu milimetrowy góra, ale i tak chuj. Zbladłem pewni, serce mi załomotało w szerokiej piersi, bo, kurwa, wszyscy wiedzą, co zmiana znamienia znaczy. Może nie wszyscy, ale znacząca większość kojarzy, ze cokolwiek się ze znamieniem dzieje to czerniak, czyli chujnia z grzybnią i czarna mogiła. Se jeszcze parę razy obejrzałem i nie wydawało mi się, coś narosło. Zacząłem w myślach rozdysponowywać majątek. Mieszkanie dla siostry, oszczędności dla chłopa, kot dla rodziców. Bo wiecie niby wcześnie rozpoznany, niby leczenie, ale tak czy inaczej czerniak zajmuje wysokie miejsce w rankingu nowotworów złośliwych o wyjątkowo chujowym rokowaniu (tu wkracza element edukacyjny. Element edukacyjny: należy pamietać, zwłaszcza jeśli się ma jeszcze zajęcia z patomorfy, lub onkologii, że czerniak nie jest rakiem, gdyż nie wywodzi się z komórek nabłonka. U mnie na Akademii Mieszania Gówna za powiedzenie, że melanoma to rak wylatywało się z zajęć z pizdą z wykrzyknikiem i przyczepioną do końca semestru łatką debila. Koniec elementu edukacyjnego). Sobota wieczór, a ja sobie znajduję nowotwora i trzeba czekać do poniedziałku, żeby coś z tym zrobić. Czujecie klimat, nie? Całą niedzielę se bark oglądałem i coraz bardziej zesrany byłem, w między czasie wygóglałem prywatnych dermatochirurgów i posprawdzałem ceny zabiegu. W poniedziałek skoro świt telefon i umówienie wycięcia już na drugi dzień.
Doktór miły obejrzał, pochwalił dziarę i powiedział, że rzeczywiście coś wyrosło, ale na czerniaka to nie wygląda i mogę wyluzować. Kamienna lawina z serca, a nogi miękkie, bo się z grobu wykopałem. Że nawet wycinać nie trzeba tylko obserwować, chyba że chcę. No jacha, że chciałem wyjebać, przecież jakby zostało, to bym, kurwa, sfiksował od codziennego mierzenia suwmiarką i każde kichnięcie, ból głowy, strzyknięcie w kościach równoznaczne by było z naciekiem i przerzutami. Dziesięć minut i po wszystkim, zdrowie, szczęście i kawałek skóry mniej. Znaczy jeszcze na hist.-pat. czekam, ale na luzaku. Oczywiście gdzieś z tyły głowy się pojawia myśl, że mimo wszystko coś tam znaleźć mogą, ale zen mam większy i tak.
Po tym wszystkim postanowiłem się umówić do dermatologa, żeby obejrzał mi dokładnie wszytskie inne znamiona. I tak jak do kliniki prywatnej umawianie nie się zajęło mi 5 minut, tak tu zaczęła się zabawa, bo znajmych dermatologów nie chciałem wykorzystywać, więc idźmy do przychodni z NFZ-em. Dzień pierwszy: dwie poradnie, w żadnej nikt w rejestracji nie odebrał telefonu. dzień drugi: kolejne dwie, po trzech godzinach dzwonienia rejestratorka odbiera. Okazuje się, że w połowie stycznia nie ma już termniów do końca lutego, a na marzec nie rejestrują jeszcze (witamy w prawdziwym świecie obywatela bez zniajomości medycznych). W drugiej, dwie godziny dzwonienia, termin za tydzień. Zajebiście. Wszystkie znamiona ok, ale kontrola raz na pół roku.
A teraz wyobraźmy sobie, że nie mam kasy i z podejrzeniem czerniaka zapierdalam drogą państwową. Czekam tydzień na dermatologa, potem chuj wie, jak długo na dermatochirurga, co i tak, jak na warunki polskie, jest zajebiście szybko. Potem zabawy onkologicznej nawet sobie nie chcę wyobrażać.
W województwie pomorskim na wiosnę 2013 jest jedno miejsce specjalizacyjne z dermatologii. Nie ma żadnego z onkologii klinicznej i radioterapii onkologicznej. Są za to trzy ze zdrowia publicznego. Nie wiedzą państwo co to i po co to? Ja też nie do końca, mimo trzech tygodni zajęć na studiach (onkologia dwa), ośmiodniowego kursu na stażu i czterodniowego w trakcie specjalizacji z chorób wewnętrznych i powtórki z rozrywki w trakcie nadspecjalizacji, którą niebawem rozpoczynam. kojarzy mi się z kupą frazesów i ładnych słów, z których może coś wynika, ale niekoniecznie. Tu przeczytać można sobie więcej. może się mylę, może ich zadania są zajebiście ważne, ale jako przeciętny obywatel wolałbym, żeby w moim mieście było dwóch onkologów więcej, niż trzech nowych specjalistów ze zdrowia publicznego

13 komentarzy:

  1. No, ale po co nam lekarze od chorób? Jeszcze ludzi wyleczą, życie przedłużą, ZUS nie wyrobi na emerytury! No a problem przeludnienia?! Doktorze, doktor w ogóle w ten sposób nie myśli!
    Mnie też niemożebnie irytuje fakt, że mogę se iść na zdrowie publiczne z palcem w rectumie, na rodzinną pewnikiem też, ale na wymarzoną chirurgię to jak w lotka wygram, żeby móc z wolontariatu robić. Bo na kiego nam lekarze specjaliści? Trzeba więcej rodzinnych, którzy to zawał wysyłają pieszo do szpitala z przychodni, brzuchów nie badają przed wysłaniem do chirurga (nie wspominając o zebraniu dokładnego wywiadu), tak, trzeba więcej skrybów do skierowań i recept.

    OdpowiedzUsuń
  2. Popatrzmy na to tak: młody człowiek z poważną chorobą kosztuje. Tzn. drogie jest leczenie, a rokowanie przeważnie kiepskie. To tównie dobra inwestycja jak kredyt na milion dla bezdomnego ćpuna- więc niech ginie, bo w tym systemie ppodobnie przez całe życie nie wypracuje tyle, żeby zrównoważyć koszt "poniesiony" przez państwo. A nawet gdyby, to nie wiadomo kto by ten szmal skosił. Natomiast człowiek starszy zapłacił już tyle ile mógł, więc może sobie jeszcze grób wykopać, po wniesieniu stosownej opłaty, a nie dupę zawracać. Frajer. A wszystko pod płaszczykiem "solidarności społecznej", "misji", "równości" i inszych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z własnej autopsji jam znaju, że jak nie masz fartuszka i nie pracujesz w szpitalu to bujaj się pacjencie drogi i obywatelu ulecz się sam. I to jest cholernie smutne doktorze...

    OdpowiedzUsuń
  4. az sie zestresowalam.. no ale dobrze ze dobrze
    a skore to chcesz miec jedwabista

    OdpowiedzUsuń
  5. o chodzeniu do specjalistów w ramach pakietu NFZ i bez znajomości lekarskich naprawdę nie chciałabym się wypowiadać, bo nawet do tych specjalistów, co niby jest ich od chuja gwizdka (ortopedów na ten przykład) i tak się czeka kwartał albo lepiej, więc jednostka potrzebująca chuj kładzie i idzie prywatnie.
    o różnych kurwach, co się rejestrują na jedno skierowanie w dziesięciu przychodniach też nie chciałabym się wypowiadać. szczególnie zaś nie chciałbym wypowiadać się o tych kurwach, które chodzą do przychodni w ramach walki z nudą i wkurwiają lekarza tak długo, aż ten wystawi im skierowanie do dowolnego specjalisty/na dowolne badanie, byleby się tylko odpierdoliły i poszły sobie.
    przynajmniej z okazji kolorowego kodowania pacjentów na pizdach przyjęć znacznie się zluzowało, hosanna, więc jak odbywam tradycyjną pielgrzymkę tamże dwa razy do roku, to nie muszę czekać godzinami. a i lekarze są znacznie mniej sfrustrowani jak zauważyłam.

    ale przede wszystkim chciałam nadmienić, że doktór ma absolutnie WSZYSKO jedwabiste.

    OdpowiedzUsuń
  6. ->Kasia: na podstawowe składasz na rezydenturę i jak się dostaniesz, to potem się odwołujesz i wówczas na lajcie wszystkich biorą. ja tak internę otworzyłem

    ->Anonim: e? zdecydowanie przemęczony jestem pracą 80h/tydzień

    ->Mimi: właśnie dlatego fajnie ten fartuszek mieć, nie wiedziałem wcześniej, że daje on też ten przywilej

    ->Toya: super! a teraz drugie pytanie: a dlaczego wolę mieć jedwabistą, a nie aksamitną?

    ->Abo: to nie się nie wypowiadaj i nie myśl o tym nawet, bo się zdenerwujesz niechcący jeszcze, dostaniesz hercklekotów i na izbie zlądujesz. zobacz jaki troskliwy jestem

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy wycinany pypeć idzie na hist-pat? Nie martw się doktór, nie ma prawa tam nic brzydkiego wyjść!
    Co do państwowej drogi leczenia- mnie kiedyś zawirował świat i nie chciał przestać wirować, więc uznałam, że wypadałoby sprawę skonsultować z neurologiem. Zaparłam się, że pójdę w ramach NFZ, bo coś mi się w końcu od tego złodziejskiego państwa należy. Byłam twarda, nie zniechęciłam się tym, że termin dostałam za 3 miesiące. Ale po kilku dniach świat wirował coraz bardziej, z łóżka wstać się nie dało i rzygało się dalej niż się widziało, więc machnęło się ręką, zapłaciło za wizytę prywatną i za wszystkie badania. Trzeba być bardzo zdrowym, żeby leczyć się w tym kraju, że taką banalną sentencją polecę.

    Aksamitny to chyba doktór chce mieć głos, a skórę jedwabistą (nerwy ze stali, serce z żelaza).

    OdpowiedzUsuń
  8. Ano bo jedwab jest zdecydowanie przyjemniejszy w dotyku od aksamitu.
    Taki rasowy i szlachetny, przyjemny bardzo w obejsciu. Naturalny.

    Aksamit natomiast to takie choooj wie co. Niby gladkie, ale nigdy do konca nie wiesz co tam naprawde jest.... Ja nie lubie.

    O tak o..:)

    OdpowiedzUsuń
  9. mujborze, doktór oprócz tego, że jest najpiękniejszy i najmądrzejszy, to jeszcze jest najtroskliwszy ze wszystkich doktórów świata.
    i oprócz tego, że ma wszystko jedwabiste, to jeszcze ma aksamitny głos, nerwy ze stali, a serce jego to brajlant przeczysty.

    (jakby się doktór trochę dziwił, że skąd we mnie tyle przychylności na raz, to wyjaśniam, że se musiałam od tego myślenia o NFZ zażyć pigułek na poprawę nastroju i chyba przesadziłam trochę.)

    OdpowiedzUsuń
  10. ->Gu: chyba każdy, na pewno wszystkie znamiona. Głos już mam aksamitny, ale jeszcze trochę zachrypnięty mógłby być :)

    ->Toya; o widzisz, senkju, to ja od jutra będę miał tę skórę jedwabistą:)

    ->Abo: bierz dalej te leki, bo zdają się być pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niech Doktór w złą godzinę nie wypisuje, jeszcze coś mu się paskudnego rzuci na krtań :P
    Miałam dokładnie takie samo przejście ze swoim znamieniem. Faktycznie fartuch (nawet jeszcze studencki) przyspiesza procedury...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dochtór to chyba nie wie, że już od najbliższego naboru są specki blokowane. Jeden wielki shit. Robić 2 lata wstępu do zabiegówki, po to żeby potem zostać bez pracy bo "nie potrzeba" chirurgów. Ani ogólnych ani naczyniowych. A z odwołań to i ostatni rzut dostał chyba tylko 5-6 miejsc. Wszystkie na internę. A ja, z głębokim szacunkiem, umarłabym z nudów na internie, ja kroić chcę. Więc idę grać w Lotto, żeby móc robić z wolontariatu.

    OdpowiedzUsuń
  13. ->Olq: żeś wykrakała, mam zapalenie krtani właśnie. raz coś próbowałem na studenta ugrać, nie pamiętam co i jak, ale pamiętam, że zjeby dostałem i kompletnie w glebę zostałem wgnieciony

    ->kasia: a widzisz, o tym to już nie słyszałem. czyli coraz lepiej, zaprawdę coraz lepiej

    OdpowiedzUsuń