wtorek, 1 stycznia 2013

"...and a happy New Year!"

Nie mam żadnych postanowień, no bez jaj. Zacząłem tylko pieniądz odkładać, bo istnieje ryzyko, że będę musiał zapłacić w chuj podatku. Wszystko to przez to, że poza etatem mam jeszcze trzy inne prace na umowę zlecenie (plus pojedyncze szare strefy) i zapomniałem, z powodu wielu intensywnych przeżyć w 2012, o czasie się zająć liczeniem, ile to ja i gdzie zarobiłem i w jakich progach podatkowych już funkcjonuję, to mam dziwne poczucie, że Urząd Skarbowy już sobie stawia pałę, żeby mnie na wiosnę zajebać od tylca. Bo oczywiście to się podatnik musi tym, kurwa, zajmować, a nie zajebiście wielki aparat administracyjny, który na mnie i na was tylko żeruje parząc kawę i opierdalając pączka. Ale na razie zen, mimo wszystko.
W 2012 zmieniłem zupełnie pracę, zmieniłem platformę blogową, zostałem specjalistą chorób wewnętrznych i jedną z twarzy rowerowego Gdańska. Po raz pierwszy lecąc samolotem skutecznie się zaćpałem i po raz pierwszy byłem na innym kontynencie niż Europa, chociaż Kanary są w Unii. Widziałem delfiny i orki. Brałem udział we wiosennym i zimowym Wielkim Przejeździe Rowerowym 3M. Skakałem na Madące. Wygrałem kubek, dzbanek z filtrem i książkę w trzech niezależnych konkursach i trafiłem dwie trójki w lotka. Gotuję już naprawdę w pizdeczkę. I stały chłop na miejscu. Nie zajebałem kota.
Nadal nie zrobiłem prawa jazdy, a w bardzo bliskim otoczeniu walczymy z dwoma rakami. Dwa miesiące poświęcone tylko na naukę do egzaminu, to naprawdę był jeden z najtraumatyczniejszych okresów w życiu. Trochę przez to zacząłem popalać w weekendy i do alkoholu, ale niedługo to się skończy i po raz kolejny powiem papierosom ostatecznie nie i wypierdalać.
Rozpocznę nadspecjalizację, wstępny urlopowy plan to intensywna Turcja i kajaki, jak się uda. Bilety na "Dead can dance" już czekają i pewnie Rammsteina w Wawie też zaliczę. Chociaż to wszystko zależy, czy dostanę przedłużenia umów, ale chuj musi być plan, żeby zdrowie psychiczne było stabilne. I kolejny tatuaż, ale to na jesieni pewnie.
I nie zajebać kota

9 komentarzy:

  1. Ostatnie zdanie to najlepsze z wszelakich postanowień noworocznych. Tak trzymać. Szczęśliwego i takie tam.

    Bacha

    OdpowiedzUsuń
  2. jeny, odkrylam wlasnie interne :) czegos rownie zajebistego dawno nie czytalam, dlaczego nic sie juz tam nie pisze??

    OdpowiedzUsuń
  3. a poza tym oczywiscie wszystkiego dobrego w 2013r. niech raki spierdalaja na drzewo, urzedowi skarbowemu niech nawali prącie, jak przyjdzie co do czego i cierpliwosci do kiciusia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całym szacunem podpisuję się po powyższym,,a na problemy z księciem kiciuniem to niestety-tylko drugi kiciuń.Dwupaki same rozwiązują swoje problemy...

      Usuń
  4. No i nie powstrzymałam się jednak-wszystkiego najśnieżniejżniejszniego:
    http://www.youtube.com/watch?v=XylNBjRyOgg&list=FLpjO7f_nB-IjjWe8B9ZgoOg

    OdpowiedzUsuń
  5. I oby się Naddotorowi spełniło!! To może i mnie się uda mojego kota też nie zajebać ;-)) Pozdrawiam noworocznie

    OdpowiedzUsuń
  6. za zyczenia dziękuję, RHCP śliczne, a interna.blog.pl po prostu się chyba nam wypaliła, stwierdziliśmy, że lepiej zostawić dopóki jest superfajne, a nie na siłę ciągnąć skoro nam się nie chce i zmarnować superzajebistość blogaska. zostało więc takie cudne i może zostać kiedyś obwołane klasyką :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny tatuaż? Już Doktor się uzależnił ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie dochtorze w TYMże roku,niezmiennie pozostaje Pan moim...wielbicielem;P Z poważaniem dochtorowa Cesarzowa.

    OdpowiedzUsuń