poniedziałek, 9 stycznia 2017

Każdy człowiek ma dwa końce.

Dobra, czy ktoś mi jest w stanie wytłumaczyć fakt taki, że pacjent kaszlący sobie w poczekalni ładnie usta zakrywa, żeby nie rozsiewać, w miarę możliwości, zarazków. Kiedy jednak wejdzie mi do gabinetu, to nagle, nie zawsze, ale często, na to rozsiewanie zarazków ma wyjebane i usta przestaje zasłaniać. Dziś poza byciem lekarzem uprawiałem jeszcze management powierzchni płaskiej biurka oraz  powierzchni nieregularnej myszki spirytusem i papierowym ręcznikiem. Zarządzania powierzchnią klawiatury muszę się jeszcze douczyć. Zbryzgania ryja ciepłą bryzą aerozolu bakterii z dodatkami śluzu i nabłonka dróg oddechowych udawało mi się unikać dzięki wysokiemu wzrostowi i nabytej przez lata zręczności, ale fartuch do prania się tylko nadaje.
Ja sobie zdaję sprawę, że w życiu mam/miałem kontakt z większą ilością czynników zakaźnych niż standardowy osobnik, że mogłem wytworzyć więcej/inne przeciwciała, ale to naprawdę nie znaczy, że patogeny na mój widok chcą spierdalać, ale nie mają szans, bo aura moje odporności niszczy więcej zarazków niż przeciętny środek czyszczący toalety. A nawet jeśli, to nacharanie na kogoś jest po prostu niegrzeczne. I jeśli mówię, że proszę odkaszlnąć, bo chcę charakteru kaszlu posłuchać, albo liczę, że pod wpływem tego odkaszlnięcia usłyszę przez stetoskop coś innego, a nawet jak się uda flegmę odkrztusić to i ją zobaczyć, to naprawdę nie jest skrótem myślowym od "proszę odkaszlnąć na mnie".
Podobnie jak wypytuję w przypadku zaburzeń żołądkowo-jelitowych o wygląd, konsystencję stolca i parę innych rzeczy i jeśli nawet proszę, żeby próbkę kału przynieść do badania, to naprawdę nie znaczy, żeby go przynieść w słoiku. Litrowym. Wypełnionym po brzegi. Zwłaszcza, kiedy tłumaczę, że pojemniczek na klocuszek dostępny jest w każdej aptece za drobny pieniądz i posiada, jakże funkcjonalną łopatkę do zebrania skarbu. Jasne, że kumam, że jak się udało ten litrowy słoik napełnić po brzegi luźnym stolcem, to człowiek chce się pochwalić, bo zaiste wyczyn to nie lada, ale może nie mi, co? A jeśli już przyniosł(a/e)ś ten litrowy słoik wypełniony po brzegi luźnym stolcem, to nie kładź mi go z zaskoczenia na biurko. Ale jeśli już musisz go postawić, to błagam pod żadnym, kurwa, pozorem go nie otwieraj.

26 komentarzy:

  1. Dobrze ze w sloiku a nie w woreczku na kanapki 😉😂

    OdpowiedzUsuń
  2. To się człowieku ciesz,że w szczelnie zamkniętym słoiku, mnie kiedyś pan do laboratorium "klocuszek" w gazecie przytargał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, otworzył ten słoik w końcu, więc efekt podobny

      Usuń
  3. Zasiadł do stołu, obrał czy jajka, tosta upiekł, sałaty narwał i zasiadł do stołu z laptopem. Mniej więcej z końcem drugiego jaja doszedł byl do akapitu, zaczynającego się słowem "Podobnie".
    I dziekuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smacznego ;) Jednym z misyjnych celów tego blogaska jest budowanie twardości w społeczeństwie, więc plan uważam za wykonany :)

      Usuń
  4. Z tym kaszlem jest to samo, co ze stolcem: potrzeba dramatyzmu jest w narodzie wielka. Jak ten słój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do teatru niech se idą, napierdalają pod klatką, włosy rwą, albo coś, ale bez mojego udziału może :)

      Usuń
  5. Zaczynam się bać;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Bibliotekarz przewrócił oczami.Homo sapiens? Akurat..."
    Uboga Staruszka

    OdpowiedzUsuń
  7. Doktor jak zwykle malowniczo i plastycznie ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. troszkę spierdoliłem, bo o jednym barwnym elemencie nie wspomniałem, ale nic straconego, kiedyś uzupełnię :)

      Usuń
  8. Ewentualnie w gazecie? 👍😂👍

    OdpowiedzUsuń
  9. Szerokie spektrum wrazen ma doktór w robocie!
    Jak kiedys, lat temu ponad 20 napewno, bylam gdzies-na-jakims-badaniu, nie pamietam, to tez do okienka laboratorium przyszedl pan z litrowym sloikiem "kielbasy"! Na szczescie nie otworzyl, ale do dzisiaj nie umiem odzobaczyc tego widoku...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też doktór i przeżycia mam takie same ale tak barwnie bym nie opisała.Uwielbiam Dochtore...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też doktór i przeżycia mam toczka w toczkę,ale tak barwnie bym nie opisała.....

    OdpowiedzUsuń
  12. i jak zwykle okazuje sie, ze doznania skatologiczne najbardziej chodliwe ;)
    wszystkiego ten tego x

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy rozmawiałem z koleżanką przez telefon, polecając Twego wspaniałego bloga uraczyła mnie ona opowieścią o doświadczeniu swego dziadka lekarza, który przyjął na oddział pacjenta, który nie srał od 4 dni. Choć jadł nieprzerwanie.
    Gdy na stole otworzono mu wielki brzuch wszystko wybuchło. Cztery wiadra gówna.
    Ajt?

    Bardzo niewdzięczny dżob, Ci pe-em.
    I bardzo chciałem Ci to natychmiast opowiedzieć!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja byłam świadkiem jak kobita w słoiku mocz do analizy zaniosła i wylał jej się na biurko pielęgniarko-recepcjonistki w tym klawiaturę i dokumenty ;_;

    OdpowiedzUsuń