sobota, 3 grudnia 2016

Nigdy, kurwa, więcej.

Jeśli kiedyś na Ziemię przylecą kosmici i powiedzą, "Doktorze Jot, my największe umysły Galaktyk wybraliśmy cię do robienia specki z medycyny kosmicznej, dzięki której wyleczysz wszystko i zapewnisz ludzkości szczęśliwość, zdrowie i dobrobyt. Wystarczy tylko, że przerobisz trzy lata staży w naszych klinikach, a potem zdasz egzamin specjalizacyjny w formie testowej i ustnej.", to odpowiem, że dziękuję bardzo, ale nie ma chuja, żebym se po raz kolejny taką krzywdę robił. Jeśli nie przyjmą tej odpowiedzi i zagrożą anihilacją gatunku homo sapiens, to serdecznie chciałbym gatunek pozdrowić, ale nie ma chuja, żebym se po raz kolejny taką krzywdę robił. Mam więc nadzieję, ze jak już przylecą, to wybiorą kogoś innego, żeby zajmował się waszym live longiem i prosperem.
Może to z wiekiem już związane, bo przed żadnym z wcześniejszych egzaminów tak się nie stresowałem. Mimo że niezdanie tego, poza wstydem na zakładach i koniecznością powtarzania do usrania, nie miałoby dla mnie żadnych innych negatywnych konsekwencji. W przeciwieństwie do LEP-u kiedy groziło, ze nie uzyskam pełnego prawa wykonywania zawodu i nie będę miał możliwości zarobkowania i wrócić będę musiał na garnuszek rodziców. Albo jak w przypadku PES-u z interny, kiedy zdanie było warunkiem utrzymania ówczesnej pracy. Oczywiście stres był, napady histerii i paniki również, ale nie w takim natężeniu. Natrętne myśli, że ujebię, też nasilenie miały mniejsze. Chociaż to może też kwestia zmęczenia materiału, zwłaszcza jak se człowiek pomyśli, że sprawdzany i testowany na wszystkie strony jest już od prawie trzydziestu lat.
A sam egzamin. Test był koszmarny, za to ustny najprzyjemniejszym egzaminem, jaki w życiu miałem. Takim naprawdę uroczym, że po wyjściu z niego w człowiek przez chwilę był małym, radosnym słoneczkiem.
Kiedy na pierwszym dyżurze po egzaminie zebrałem już gratule i pochwały, zadane zostało pytanie "To jaką teraz następną specjalizację będę robił? Czy jednak się może za doktorat w końcu wezmę?" grzecznie się uśmiechnąłem i pełnym zdaniem odpowiedziałem, bo w końcu mam tego wykształcenia i nałuki tyle, tej, że to za wcześnie na takie pytania, bo za świeżo po jestem i nieco zmęczonym, aczkolwiek odpowiedzią prawidłową, która biła ode mnie całego jest "Sami se, kurwa, róbcie".

15 komentarzy:

  1. pogratulować doktoru :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech zgadnę: za poszerzenie swoich kwalifikacji i potwierdzenie ich certyfikatem otrzymasz obłędną podwyżkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, zastanawiam się tylko, jak bardzo tym razem będą chcieli mnie wyruchać ;)

      Usuń
    2. Bardzo, brutalnie i we wszystkie otwory. Przy tym będą oczekiwali, że im będziesz bił brawo. To właśnie robi mój pracodawca.

      Usuń
  3. jeszcze raz MegaGratule! Czuje ze chociaz nerki teraz są odrobinie bezpieczniejsze w tym zlym, strasznym swiecie !

    OdpowiedzUsuń
  4. O mam to samo 2 kierunki studiów ileś tam języków, praca na pełen etat. Czasem na 1,5... Może byś doktorat zrobiła...

    Walcie się!

    Lexa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dobrze, ze ludzie są ambitni, jeszcze jakby tę ambicję mogli na siebie ukierunkować, to by zupełnie w pytę było :)

      Usuń
    2. A to doktor bez ambicji zawodowych? :p

      Usuń
  5. http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/zarzut-dla-bieglego-za-opinie-ws-ojca-ziobry,697626.html

    Ziobro wrócił!

    OdpowiedzUsuń