piątek, 7 czerwca 2013

Pięćdziesiąt szarych ryjów

Był plan, wielki i wspaniały, że przeczytam "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" i pierdolnę recenzję. Nawet do czytania sobie kartkę i długopis przygotowałem, żeby notatki robić, by recenzja miała pozory fachowości i żeby nic mi nie umknęło. Niestety nic z tego nie będzie. Przeczytałem 1/5 tego (u)tworu i za chuj nie dam rady dalej przez to brnąć. Żeby jednak te dwie godziny mojego życia nie poszły na marne, podzielę się z szanownym państwem, tym co już przeczytane zostało.
Zacznijmy od znanych frazesów, od rzeczy, o których wiedziałem, zanim się za czytanie wziąłem.
Językowo bieda, pani ałtorka funkcjonuje w świecie zdań pojedynczych. Jasne zdarzają się złożone, ale tak rzadko, że za każdym razem, jak je widziałem, to chciałem torcik ze świeczką stawiać, takie to święto. 
Pani ałtorka również nie wie, co to "synonim". Co chwilę powtarzają się "podświadomość", "nonszalancki", "apodyktyczny" (to te, które najbardziej mi się w oczy rzuciły), czasem po kilka razy w na tej samej stronie, bądź nawet w tym samym akapicie. Ma się wrażenie, że dostała listę słów, których może używać, a za każde spoza niej zabita będzie jedna wróżka, albo coś takiego. 
Kolejną sprawą, o której słyszałem, jest ciężka przypadłość głównej bohaterki, która ma tendencję do rumienienia się. OK zdarza się najlepszym, ale u Anstasii (tak odmienić Anastasia?), to już się, kurwa, nadaje do leczenia. Dziewczyna z mordą czerwoną chodzi prawie cały czas, cokolwiek się dzieje, ktoś się do niej odezwie, ba, spojrzy się na nią, ta zaraz staje w pąsach. Co więcej ma super zajebistą zdolność do podwójnego rumienienia się, taki double burak, bądź burak kwadrat. Proszę oto stosowny cytat:
"Rumienię się i z niewiadomych powodów moje serce przyspiesza.(...) [tu przemyślenia bohaterki, króciuteńkie, bo na dłuższe jej mózgu nie starcza, tak załóżmy, że trwają 5 sekund, czyli za krótko, żeby liczko jej zbladło, po czym następuje dialog z koleżanką zajmujący kolejnych sekund kilka, a który przytoczę, bo jest fenomenalnym przykładem na w/w użycie zdań pojedynczych. Prosze zauważyć, że w rozmowie biorą udział dwie młode kobiety, a jej tematem jest wywiad z zajebiście fascynującym mężczyzną]
-Wiem już o co chodziło z jego formalnością [tu fajerwerki, bo złożone!] Notowałaś coś?- pyta
-Eee, nie.
-Nie szkodzi. Jest sporo materiału na dobry artykuł. [akurat nie sądzę, bo byłem "świadkiem" zbieranie tego materiału] Szkoda, że nie mamy żadnych oryginalnych zdjęć. Przystojny z niego sukinsyn, no nie?
Pąsowieję."
Ja pierdolę, pomijając fakt, że dwie dziewczyny w realu zupełnie inaczej odbyłyby te rozmowę, przegadując się z podnieceniem chociażby, to jak, kurwa, można w ciągu, powiedzmy, dwudziestu sekund wpierw się zarumienić, a na to spąsowieć? no, kurwa, jak? Przecież każdemu by łeb rozpierdoliło od nadmiaru napływającej krwi.
Teraz pozwolę sobie przejść do własnych spostrzeżeń.
Anastasia, poza tym, że ma ten nono stop purpurowy pysk, cierpi też na poważne zaburzenia motoryki, naprawdę ciężkie, a które mają chyba za zadanie wprowadzać do opowieści komizm sytuacyjny. Dowiadujemy się o nich zaraz na początku, kiedy biedne dziewczę wchodzi do gabinetu pana Greya celem przeprowadzenia wywiady i wypierdala się w progu potykając się o własne nogi. Zajebisty Element Komiczny. Ha, ha i jeszcze raz ha. Ja wiem, że można być sierotą. Sam, zwłaszcza w okresie adolescencji, do najzgrabniejszych nie należałem, ale żeby się o własne nogi wypieprzyć, no ludzie. Chyba że wszyscy, poza mną wiedzą, a ałtorka zapomniała wspomnieć, że Anastasia ma rozszczep kręgosłupa, jest po wieloodłamowym złamaniu wszystkich kości kończyn dolnych, ma porażenie dziecięce, atrofię mięśni, zespół sznurów tylnych, czy inny chuj. Wtedy jestem w stanie zrozumieć, ale wówczas nie należałoby się z tego śmiać. W ogóle motyw wyjebania się  jest kolejnym nagminnie powtarzanym. Jestem taka przejęta, że się zaraz o własne nogi wyjebię, jestem taka zdenerwowana, że się zaraz o siebie wypierdolę, och odwróciłam się całą w emocjach i nie pierdolnęłam, jak długa, plącząc się we własnych kończynach, ale za to się, kurwa, zarumienię.
Teraz kolej na dwa niezwykle fascynujące cytaty, które urzekły mnie niepomiernie. Tytułem zarysowania sytuacji: anstasia się schlała i porzygała, Grey ją uratował i wziął do swojego pokoju hotelowego. Rano kazał jej się wymyć, a po śniadaniu se poszła wysuszyć włosy i umyć zęby i...:
"Chcę umyć zęby. Dostrzegam szczoteczkę Christiana. To byłoby tak, jakbym czuła go w swoich ustach. Zerkając z miną winowajcy na drzwi, dotykam włosia szczoteczki [yuppi! Złożone] Jest wilgotne. Musiał już jej użyć. Biorę ją szybko, wyciskam pastę i w ekspresowym tempie myję zęby [tu juz Pulitzer za długość i złożoność się należy]. Ależ ze mnie niegrzeczna dziewczynka. I muszę przyznać, że to dość ekscytujące."
Eee..., serio? To takie podniecające umyć zęby czyjąś szczoteczką? No musiałaś mieć laska odjebiste życie wcześniej i w pyteczkę przygody. Bym palcem umył, ale co ja tam wiem o erotyce. I płynu do płukania bym potem użył, ale co ja tam wiem.
Następnie jadą windą i dochodzi do pierwszego pocałunku, pominę cały opis sceny i przejdę do meritum.
"... sekundę później jego usta lądują na moich. To niemal boli. Wydaję cichy jęk rozchylając wargi i dając zielone światło jego językowi. On to natychmiast wykorzystuje, wprawnie eksplorując wnętrze mych ust."
"... wprawnie eksplorując wnętrze mych ust"
J A J E B I Ę.
Parsknąłem, dłoń spotkała mi się z czołem i w tym momencie podziękowałem pani E.L. James za dalszą lekturę.
Tak wiem, że to chuj nie recenzja, że nie doszedłem do poważnych scen erotycznych i seksu SM, omija mnie powtarzany święty Barnaba, opisy orgazmów, łączenie się wewnętrzną boginią, ale naprawdę pierdoli mnie to. Nic mnie dalsze losy bohaterów nie obchodzą, chuj mnie interesuje, czy, jak i kiedy się wyruchają. Ta książka jest nie tylko źle napisana, postacie wkurwiające i drętwe, warstwa językowa na poziomie gimnazjalistki, która się jara tym, ze z polskiego na świadectwie ma aż mierny. Ta książka jest po prostu zajebiście nudna. A sam fakt, że ktoś ją, kurwa, wydał, że jakimś cudem stała się bestsellerem potwierdza tylko teorie o postępującej degeneracji umysłowej społeczeństwa. I powinno się zrobić dla niej specjalne miejsce w każdej księgarni, specjalną półkę podpisaną "gówno".

45 komentarzy:

  1. Rewelacyjna recenzja, szkoda, że tylko fragmentu książki... (byłaby dłuższa notka do przeczytania, mimo że okupiona cierpieniem intelektualnym ;) ) Chociaż... ostatnie zdanie jest chyba wystarczająco wymowne.

    laura

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram przedmówcę, może jednak się przełamiesz i doczytasz? Proszę:)

      Usuń
  2. Nigdy nie chciałam tego czytać, szczególnie po ogarnięciu różnych kwejków,9gagów czy innych pierdół na temat tego "dzieła". Ale już po Twojej recenzji to na metr się do tej książki nie zbliżę.
    Pozdrawiam znad jakże uroczo napisanej Interny prof. Szczeklika...

    OdpowiedzUsuń
  3. to potwierdza nie tylko teorie o postępującej degeneracji umysłowej społeczeństwa. potwierdza rowniez godne pozalowana zaklamanie naszego swietojebliwego spoleczenstwa. wiekszosc bab marzy o tym, zeby stary je wzial za wlosy, nakazal sciagac rajty i zerznal jak jaskiniowiec, ale powiedz o tym glosno. wszystkie powiedza: ojej, nie, nie, to obrzydliwe, uwlacza, uprzedmiotawia, non possumus, samcze.
    a ja tam sie daje uprzedmiotawiac :) i potem nie musze sie jarac gowniana pseudoliteratura. i pasowiec pod kolderka jak glowna bohaterka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Seksu SM? No ja Cię proszę... najpikantniejsza część całej książki to opis jego "red room of pain" i streszczenie umowy którą podpisali... a całe to SM skończyło się na tym, że Anastazja dostała pasem w dupsko kilka razy i uciekła z płaczem... a później to już tylko vanilla sex, płatki róż i temu podobne bzdety...

    OdpowiedzUsuń
  5. love <3 ja przebrnęłam wszystko. błyskawicznie to załatwiłam i owszem. gówno.

    Dzas

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przeczytałam, chociaż też miałam etap, ze przeczytam, żeby móc krytykować, ale u nas w bibliotece nie było, czytać na kompie nie lubię, a wydawać nawet 20zł na to "dzieło" mi szkoda... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobno ma być z tego, albo już jest FILM.

    OdpowiedzUsuń
  8. przepiekna recenzja =D szkoda ze nie calego dziela, ale lepiej zostac przy tym, niz ryzykowac ze doktora jakos umyslowo pokreci od nadmiaru lektury.
    Ja pamietam jedo zdanie z innej ksiazki, autorki nie pomne, tytul "Tancerka Degasa". Autorka ogolnie cierpiala na te same przypadlosci co pani James, a to najcudowniejsze zdanie brzmialo: "Musimy sie starannie uczesac, aby miec piekne fryzury". Przecudne, Prawda? :) Mózg bolal od czytania. I tez mialo to dzielo wiele bardzo pozytywnych recenzji.
    Pozdrawiam, mahadewi.

    OdpowiedzUsuń
  9. I po co się było męczyć, jak wystarczyło zapytać? Już rok temu, czyli chyba dość świeżo po wydaniu, w tesku było do nabycia po 3 sztuki za 5 funtów. Skoro tamtejsi spece tak to wycenili, to od razu jasnym się stało, że lepiej tę kasę wydać na cukierki, co niniejszym uczyniłam poprzestając na spojrzeniu rzuconym na okładkę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie ma się czym chwalić, ale ja przebrnęłam przez 3/4 tego dzieła. Tfurczości - przez duże 'tfu'. Zamiast się podniecać - nie mogłam przestać się śmiać. Może dlatego, że jestem mniej-więcej (bardziej jednak mniej) w połowie wiekowego przedziału pożądanych czytelniczek. A może dlatego, że wydaję się być inteligentna (albo dobrze udaję) i wymagam jednak jakiegoś logiczno-literackiego poziomu. Zdania, które konstrukcją przypominają te z ksiażki, układa średnio rozgarnięty trzecioklasista.
    Nie czytałam oryginału, może znaczna część z tego to wina tłumacza, nie wiem, ale w każdym razie półka z napisem 'dno i pięć metrów mułu, od spodu już nic nie puka' - bardzo odpowiednia.

    Oczywiście ze studenckim pozdrowieniem, bo przecież Doktora to w czasie sesji najprzyjemniej się czyta,

    Agnieszka

    P.S.
    Proszę uprzejmie życzyć mi powodzenia na biochemii, bo to już przerasta moje możliwości i pojęcie bezsensu.

    OdpowiedzUsuń
  11. widzisz, widzisz??? A MI KAŻESZ TŁAJLAJTY RECĘZOWAĆ! teraz sam doktór rozumie, że się od takich dzieł robią krwawe podbiegnięcia na mózgu i nieodwracalnych zmian w ośrodkowym układzie nerwowym dostać można.
    podziwiam odwagę, tłajlajta obejrzeć to jedno, ale kurwa CZYTAĆ GREJA to jednak byłoby poświęcenie ponad moje siły.
    a skoro już się doktór wprawił i zahartował nieco, to może by teraz zrecęzował sriler erotyczny literatki Felicjańskiej Iląki? hmmm?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dżizas, to ona coś napisała?!

      Usuń
    2. aiowszę. tytuł na pewno zaskoczy Cię bardzo i zachęci do lekturry:
      http://lubimyczytac.pl/ksiazka/164261/wszystkie-odcienie-czerni

      Usuń
  12. mam nadzieję że Doktor ciężko zarobionych pieniędzy na to dzieło nie wydał...
    a teraz proponuję zrecenzować sagę zmierzch i będzie komplet do następnego superbestseleru dla ludu

    OdpowiedzUsuń
  13. Doktór wspomniałeś o św. Barnabie odmienianym przez wszystkie przypadki, a słit zawołanie gównianiej bohaterki " o rety" to gdzie?:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Najbardziej zadziwiajacy jest dla mnie fakt, że książkę tę czytało i mi polecało całkiem niemałe grono znajomych, których do tamtego momentu uwazałam za inteligentnych. Osobiście nie dobrnęłam nawet do 10 strony, bo stylistyka ( a raczej jej brak ), składnia etc, że o mierności ogólnej nie wspomnę, skutecznie mnie odrzuciła.

    OdpowiedzUsuń
  15. To już chyba nawet tłajlajty lepsze... (ryzykowne stwierdzenie...) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. hahaha fenomenalna recenzja, szczególnie zapadł mi w pamięć 'zespół szurów tylnych' - brzm poważnie ;)
    Swego czasu napisałam własne pare słów o tym dziele klasy zero, o dziwo udało mi się przebrnąć przez wszystkie trzy części - miałam nadzieję, że COŚ zacznie się dziać, że nagle pani E.I. James dostanie łomem w głowę i zacznie budować ZDANIA.
    Niestety...
    Zapraszam i pozdrawiam!
    http://www.photoblog.pl/kolebka/148624564/fifty-shades-of-shit.html

    OdpowiedzUsuń
  17. ->Laura+ Anonimowy 1: na razie nie mam siłki, ale nie skasuję pliku z czytnika i kto wie, może kiedyś wrócę :)

    ->Kasia: Szczeklik jest super, tylko sie cieszyć należy, że Kokota nie musisz czytać :)

    ->Eeewa: nic dodać, nic ująć szanowna pani :)

    ->Wicked Witch: no kurwa naprawdę? to po jaki chuj to reklamują, że niemal 120 dni Sodomy?

    ->Dzas: ja myślałem, że mi się uda, ale wymiękłem, jesteś moją bohaterką :* nie od dziś zresztą :)

    ->Martek: mnie zostalo pożyczone, więc nie musze pisać do autorki o zwrot kasy :)

    ->Mary: dopiero ma być, z dziką i chorą przyjemnością obejrzę :)

    ->Mahadewi: oesu no, bo to nie było do inteligentnego czytelnika, mógł taki pomyśleć, że chcą się starannie uczesać, żeby mieć chujowe fryzury ;)

    ->Torebka: się pytałem, znałem opinie, ale chciałem sprawdzić na własnej skórze :)

    ->Agnieszka: po oryginał chcę sięgnąć, żeby zobaczyć, ile "winy" tłumacza. Powodzenia na biochemii, straszny to szit, ale potem aż taki szajs mało przydatny już się raczej nie powtórzy ;)

    ->Abo: taaa, kurwa, jak taka madra jesteś, to se twajlajta przeczytaj. wtedy zobaczymy :)

    ->Anonimowy 2: nie wydał, został mu plik mobi pożyczony, a po tłajlajt też z ciekawości pewnie sięgnę :)

    ->Zmija37: bo do "o rety" nie doszedłem. Do świetego Barnaby zresztą też, tylko raz się pojawił, ale słyszałem o nim wiele :)

    ->Anonimowy 3: mi dzięki Bogom nikt nie polecał, więc nie muszę listy znajomych redukować :)

    ->Trutniowa: właśnie nie wiem, bo nie czytałem, a obejrzałem tylko pierwszą część. muszę nadrobić ;)

    ->Aleksandra: bo to poważna choroba jest :) obosze masz nad recenzją ten w kurwę piękny cytat! omdalałem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no przeca to najpinkiejszy motyw ever <3

      Usuń
    2. hany, tłajlajty przeczytałam WSZYSTKIE, zanosząc się przy tym perlistym śmiechem. więc wiesz, jak chcesz mi grozić, to użyj czegoś mocniejszego.
      aha, jakbyś był zainteresowany srilerem erotycznym Iląki eF to zapraszam do mnie na chomisia do działu "książki", z samego brzegu półeczki tam leży. ;)

      Usuń
  18. A czy anonimowi na przyszłość mogli by się podpisywać? bo to wiele ułatwia. np. tak jak Dzas, Mahadewi i Agnieszka robią, bo nie trzeba mieć konta gógle przecież

    OdpowiedzUsuń
  19. A mogliby. Ja po prostu słaba technicznie i internetowo jestem i stąd Anonim nr 7 - Bupepa

    OdpowiedzUsuń
  20. Ha! A ja właśnie tłajlajta CZYTAŁAM!!!!!!!! Całego!!!!!!!! W ramach cenzury rodzicielskiej, bo Pszczółka była mocno nieletnia, jak po to "dzieło" sięgnęła. Muszę przyznać, że głupie niemożebnie, ale czyta się lekko. Adaptacją filmową zniszczyli doszczętnie. A jak zobaczyłam Eduarda, którego z opisów książkowych wyobrażałam sobie jako super przystojnego, to wymiękłam. No i kosmicznie drętwa łajza grająca Bellę.... Dlatego nie lubię filmów na podstawie książek, zawsze zepsują... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. hahaha dobre, dobre:). Cos tam o tym Grey'u slyszalam, znaczy ze poczytny. Ale od kiedy siegnelam po ten 'Zmierzch', - tzn. po ta pierwsza czesc tej sagi wspanialej, nie wiem, czy to Zmierzch sie zwalo, czy jak, czy to cala ta saga sie tak nazywa, no niewazne; nie pamietam naprawde! Bo takiez to bylo wspaniale, ze juz po 20 stronach normalnie zenada mnie ogarnela niemozebna. A zaczelam to czytac, poniewaz wiele moich 'znajomych' tak sie podniecalo, ze mowie nie! musze to sprawdzic! Nie wiem, jak dorosle kobiety moga sie takim czyms fascynowac. Czy poprzez to, jakie ktos czyta ksiazki mozna weryfikowac znajomosci? Od tamtej pory stronie od tego typu bestsellerow. P.S. A jak czytam podobne teksty, do tych ktore przytoczyles, to nie wiem, ale sie wstydze jakos za tego kogos, kto to napisal. ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. No tak, to o tym wlasnie wczesniej pisaliscie, o tłajlajt (polskiego znaka nawet skopiowalam specjalnie do tego slowka);-P, to dobrze jednak mi gdzies w mozgownicy utkwilo, ze to ta cala saga 'Zmierzch' sie nazywala. Zreszta jakie to ma znaczenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nom, nom, się zgadzam, zresztą sam wiesz doktor jak Ci się zwierzałam tutaj z tego szajsu....

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja tam do tej pory nie mogę pojąć jakim cudem tłumacz przetłumaczył "Holly fuck" na "świętego Barnabę". To dopiero zjawisko językowe. Co do całej treści (zmęczyłam to w oryginale sama się sobie dziwiąc, ale byłam ciekawa skąd się wziął ten światowy fenomen). Widać w każdym stuleciu potrzebna jest Trędowata, która przecież też "latała po parku, unoszona własnymi myślami", a baby zalewały się rzęsistymi łzami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakim cudem ja nie wiedziałam, że to tak przetłumaczyli? :D Stokrotne dzięki za uświadomienie! Wyborne, wyborne :)

      Poziom chęci przeczytania tego "dzieła" osiągnął właśnie wartości ujemne...

      Usuń
    2. czytaj, nie pierdol! ;)

      Usuń
  25. Nie pamiętam już kiedy się tak popłakałam ze śmiechu. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  26. Recenzja niesamowita:) gratuluje.

    Moim zdaniem, tłumaczenie jest kiepskie. Może tłumaczka miała za mało czasu- nie wiem. Lepiej się czyta w oryginale. stanowczo.

    m.

    OdpowiedzUsuń
  27. ->Bupepa: i widzisz, jak od razu łądniej :)

    ->Trutniowa: to może i ja się skuszę, może się uda przeczytać :)

    ->Izabela: totalnie musisz Greya przeczytać i zobaczyć po iliu stronach wymiekniesz :)

    ->Mimi: po części jesteś winna temu, że się za to wziąłem, bo chciałem zweryfikować :)

    -> Anonimowy 1': jeszcze oryginału nie zacząłem czytać, ale właśnie tego św. Barnaby byłem ciekawy najbardziej i nie chuja się nie spodziewałem, że to się od holy fuck wzięlo. nosz kurwa

    ->Anonimowy 2': prosz bardzo

    ->M.: senkju. odetchnę i oryginał tez obczaję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszą część przeczytałam w szpitalu czekając na bronchofibroskopię, więc było mi ganz egal, co czytam (a im głupsze, tym lepsze) całą resztę już siłą rozpędu, bo musiałam wiedzieć, czy się w końcu bzykną czy nie, i czy mam zabronić nielatowi czytania, czy przyzwolić... Po lekturze doszłam do wniosku, że tysiąc razy bardziej wolałabym tego psa Jacoba, niż zbabiałego (celowo nie używam słowa"zniewieściałego"), niezdecydowanego Edwarda... Jak się Naddottore uda (może na dyżurach, bo szpital sprzyja) przeczytać, to niech da znać ;-)) Pozdrawiam

      Usuń
    2. już zacząłem, czyta się lekko, dużo stron przerzucam, albo się wyłączam przy ich rozmowach i rozmyslaniach zwłaszcza

      Usuń
  28. Szanowny Recenzencie, nie jesteś sam w ocenie tej fascynującej powieści. Ja rozważałam nawet złożenie reklamacji i żądanie oddania pieniędzy, bowiem promesa zawarta w reklamie, jakoby ta książka miała być takim odważnym dziełem literackim, w żadnym względzie nie została spełniona. Nie rozumiem zachwytu kobiet nad ta książką. Książka w każdym aspekcie naiwna, że nie wspomną o opisach scen łóżkowych. Autorka jest albo dziewicą albo niespełniona kochanką.

    P.s. recenzja byłaby wiarygodniejsza, gdybyś Pan w niej aż tak nie klnął;-). Choć rozumiem wzburzenie, bowiem targały mną podobne emocje.

    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  29. Nic dodać, nic ująć:-)
    Super!!

    OdpowiedzUsuń
  30. ->Marta: gdybym pisał poważną do gazety np., to bym nad językiem panował, a tak to nie muszę :p

    ->Anonimowy 1'': dodać na pewno by sie coś dało ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. A bardzo - moim skromnym zdaniem - śliczna parodia Ótforu została zrobiona przez Barelypolitical z Jutuba: http://www.youtube.com/watch?v=y3qZLrC7Ot4
    Polecam zresztą inne ich materiały :-)

    Gabrielek

    OdpowiedzUsuń
  32. Słyszałam o gniotowatości owego tforu ale jak już szanowny Dochtór poświęcił się i przeczytał część to może resztę przeczyta i zrecenzuje bo ja z ogromną chęcią przeczytam Dochtórową opinię. Zanosiłam się śmiechem podczas czytania i poproszę o więcej takich poprawiaczy humoru :)
    R.

    OdpowiedzUsuń
  33. w fabryce u nas sekretarka, co to jej sekretarką nie nazywajcie, bo łeb odgryzie i nasra do szyi za obelgę, przeczytała dzieło owe. normalnie dwa tygodnie łaziła w amoku i jęczała, że ona takiego Greja to by spotkała z chęcią dziką i że o tym marzy. ubaw setny :))))

    OdpowiedzUsuń
  34. ...wiesz...zaczne od ostatniego zdania..to mozesz wspolczuc prawdopodobnie wiekszosci par w polsce..moze gdzie indziej tez..bo na co dzien kadzy zyje aby przezyc a ci co maja kase zeby miec wiecej lub ..podrozowac;)...heh opisy faktycznie nie powalaja ...ale czyta sie je ze zrozuminiem ..mimo ze odbiegaja od rzeczywistosci..ale...czytelnikowi nie o to chodzi przeciez ...ostre sado maso...to ksiazka powszechna ( tak ja widze , czyli jak nasz dawny maluch dla ogolu spoleczenstwa) wiec aktorka oszczzedza nas przed ostrym sado...tylko wspominajc ze takie cos istnieje..gdyby bylo inaczej ...nie bylaby bestsellerem..nie w polsce....a bohaterowie???...pomimo nie poetyckiego jezyka...i skladnych dlugich zlozonych zdan i opisow swoich przezyc...sa na tyle skomplkowania w oczach czytelnika ze wystarczyloby dla nie jednego psychologa na analize....no skad te pragnienie kobiet..zeby taki Grey WAS posuwal...? no skad? ehh bo wg mnie kazda kobieta marzy o pieknym romansie z pieknym faceteem a jak jest jeszcze bogaty...:) to hoho....sam nie wiem...niby gniot ...ale taki sympatyczny....ja przeczytalem kasiazki po tym jak moja zona to zrobila..byla oczywiscei zachwycona...a ja myslalem ze to kolejny Harlekin....jednak mylilem sie ...mozna sie tu wiele dowiedziec o psychice kobiety....mnie bardzo pomogla zrozumiec pewne mechanizmy jakie kieruja zachowaniem kobiety...i to nie smieszne.......bo po tej lekturze prawdopodobnie albo partner sie zmieni szybko...albo zacznie zdradzac...predzej czy po

    OdpowiedzUsuń
  35. Łokurwa :) Piękna recenzja i jakaż prawdziwa :) Jam popełniła tom I po angielsku i co mnię tam najbardziej urzekło, to to, że komentarz pani na wszelkie najbardziej zwyrodniałe sposoby rżnięcia brzmiał zawsze 'oh my'. Wzniosłe i oddające szalejącą w niej burzę uczuć. Naprawdę, tylko się zesrać z wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń