poniedziałek, 9 listopada 2015

o.O

Okej, może jestem naiwny, chociaż w danym przypadku chyba powinienem o sobie, ze jestem błyskotliwie inteligentny, trzeźwo myślący i z chujem się na łby nie pozamieniałem, bo mimo wszystkich pogłosek byłbym się w stanie zakładać, że nikt przy zdrowych zmysłach nie da Macierewiczowi teki ministra. A tu, kurwa, jednak i w dodatku Obrony Narodowej.
Kumacie?! Pojebanemu paranoikowi z urojeniami prześladowczymi powierzyć urząd ministra obrony narodowej, serio?! I w momencie, gdy używam w stosunku do Macierewicza słów "pojebany", "paranoik", "urojenia prześladowcze", to nie jest takie tam pierdolenie- to diagnoza. Kurwa, nominacja Macierewicza na szefa MON to jak danie tępemu dziecku zapałek i skrzynki z dynamitem. Nie spodziewałem się po Beacie "Samicy Reptilinina" Szydło za wiele, pomijając fakt, że wierzę w ploty, że decyzyjność kobieta ma żadną i za wszystkim stoi Kaczy Król, po którym się spodziewałem jeszcze mniej, ale aż takiej głupoty i krótkowzroczności to jednak nie.
I jakby tego było mało to ministrem sprawiedliwości ponownie został ten arogancki gówniarz, ta wstrętna, ograniczona kutasina, który polityką, tak mi się zdaje, kompensuje swoją ogólną wymoczkowatość. Po raz kolejny przed państwem Zbigniew "już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie" Ziobro. Człowiek, z którego winy w Polsce przez kilka lat panował kryzys w transplantologii, przez którego liczba przeszczepów spadła gdzieś o 1/3 i związku z tym ileś setek osób straciło życie. Człowiek, który za to nigdy nie odpowiedział. 
Poza tym w rządzie znalazło się też miejsce dla innych perełek. Jest Gowin, jest Kempa, jest Kamiński. W Kanadzie, w której skład rządu został przedstawiony kilka dni temu, mają rok 2015, w Polsce mamy rok ja pierdolę