środa, 19 listopada 2014

I'm not the hero world needs right now, but the one it deserves

Tajemnicą poliszynela jest, że zawsze chciałem mieć supermoc. Tak bardzo chciałem, że myślałem w kosmos do promieniowania gamma, odpadów toksycznych, Boga, losu, Przedwiecznych, Błękitnej Wróżki, Aslana, czy kto tam te moce rozdysponowuje, bo naprawdę jeden chuj od kogo je dostanę, że obiecuję czynić dobro (a przynajmniej nie czynić za dużo zła), że wcale, ale to wcale nie jestem zainteresowany byciem totalitarnym władca wszechświata i ograniczę ilość zabitych, do tych którzy naprawdę ciężko mnie wkurwią. Jak na razie nic, ale cierpliwy jestem, poczekam. Znaczy tak wydaje mi się, że nic, bo pewne znaki na niebie i ziemi pokazują, ze jednak coś może być na rzeczy.
Kojarzą państwo ten szał i spust w majty w temacie drwaloseksualności? Zakładam, że kojarzą. W końcu mają internet, a ostatnio, gdzie się w nim nie obrócisz dostajesz w ryj lumbersexualem. Może tak być, że to moja wina. Niezamierzona w ogóle, ale jednak. Wszystko przez to, że wizerunek lekarza jest w chuj nudny i nie mogę se wydziarać rękawków, bo się wszyscy zesrają na zakładach pracy. Istnieje ryzyko, że z konsekwencjami. Kolczyków w uszach też se nie mogę pierdolnąć z tego samego powodu (aczkolwiek z drugiej strony, może i mogę i konsekwencje se wymyślam tylko, ale na obecnym etapie życia odwagi mimo wszystko na to za mało mam). Tak więc modyfikuję se wygląd w miarę skromnych możliwości w inny sposób. Się znudziły mi długie włosy, objebałem się na krótko i rozpierdolono i postanowiłem w tym roku celebrować No shave November a nawet i October. Nic wielkiego prawda, ale wiecie zawsze coś w tej smutnej rzeczywistości bez dziar na przedramionach. I z okazji brody na przyjęcie halołinowe, gdzie się nie przebierano, se jebnąłem stylówę na kanadyjskiego drwala (taki taki sprytny jestem. Niby się nie przebrałem, ale jednak trochę tak). Czerwona koszula w kratę, biały long sleeve, trapery, pełen stereotyp, ale totalnie do wyruchania wyglądałem. Po dwóch tygodniach od mojego wystąpienia świat oszalał na tym punkcie. Przypadek? Nie sądzę. Czujecie korelację, c'nie.
Jeszcze nie wiem, czy to się kwalifikuje jako supermoc, nie wiem, jaki ma zasięg, jakie maximum, jak mocno będę mógł sterować umysłami ludzkości i w jakim zakresie, bo jak tylko w stylu ubierania i trendów modowych, to przepraszam bardzo, ale pierdolę i poproszę uprzejmie o inna fajowszą. No bo, kurwa, jak mam w ten sposób ocalić świat przed potencjalną zagładą z kosmosu. "Napierdalają ku nam hordy ksenomorfów, lecz nie lękajcie się Ziemianie, gdyż w tym sezonie nosimy espadryle, bawełniane szorty i podkoszulki w prążki". Od razu bym się, kurwa, bezpieczniej poczuł, jakby mnie szafiarka miała ratować. Jednakowoż jakby się okazało, ze to niestety wszystko na co mnie stać, to w sekrecie wam powiem, że jara mnie stempunk, a wszystkie panterki, tygrysie prążki, zeberki, chuje muje oceloty można już chować na dno szafy.