czwartek, 22 sierpnia 2013

Gdańsk walczący

Dla zwykłego obywatela założenie działalności to pewnie pikuś. Wniosek on-line i jedna wizyta w Urzędzie Miasta, ale lekarze (w kontekście tego zdania wychodziłoby na to, że są niezwykli. Nie są, mamy po prostu gorzej) po drodze muszą się pierdolić jeszcze z Izbą Lekarską. Dziś ruchaliśmy się pół godziny zmieniając pomieszczenia, w ramach podkręcania atmosfery przekazując sobie pierdyliard druczków w chuj istotnych (tak mi mówiono przynajmniej), informując ile jeszcze za tę zabawę muszę zapłacić, a na koniec zaproszono mnie po raz kolejny z nowymi pismami urzędowymi, bez których kontynuacji zabawy nie będzie. Ach i och, aż drżę z niecierpliwości, co tym razem mnie spotka. Czy będę mógł napisać podanie? Czy będę zmuszony przynieść kolejne zaświadczenie? A może powiedzą, że byłem niegrzecznym chłopcem i będę musiał uiścić nową opłatę. Ach i och.
Wyszedłem na czworakach i spełzłem do tramwaju. A tam, w tunelu przy palmie, takie cudo znalazłem, którym śpieszę się z państwem podzielić, bo takie jest ładne i kochane:


piątek, 16 sierpnia 2013

Jezdem

Zajebany byłem. Robotą przede wszystkim, ale w między czasie był kolejny spływ, inne wyjazdy, działki leśne, Coke Festival w Krakowie, do którego, w ramach zwiedzania Polski długiej i szerokiej, jechaliśmy przez Wrocław i  takie tam. 
Robotą zajebany byłem szczególnie, bo sezon urlopowy. Potem zajebany i zestresowany, bo umowę z zakładem mam do końca miesiąca i nie wiadomo, co to ze mną dalej będzie, bo przez hocki klocki pomorskiego NFZ, się ostro u mnie zjebało i zaczęto myśleć o redukcji etatów. Koniec końców stanęło na tym, że chcą ze mną współpracować, ale mam se jebnąć działalność gospodarczą i stanę się  pracownikiem kontraktowym. Kurwa. Może państwo nie wiedzą, ale świat finansjery, businessu, ekonomii, administracji etc., to nie dość, ze mnie przerasta, to dodatkowo powoduje ataki paniki, a w mózgu wyłączają mi się wszystkie połączenia synaptyczne. Wszyscy doradcy finansowi i pracownicy bankowi, którzy mieli kiedykolwiek ze mną styczność prawdopodobnie dostawali od tego ciężkiej kurwy, bo gdy tylko zaczynali do mnie rozmawiać, przechodziłem metamorfozę w śliniące się debilątko, któremu dać dwie metalowe kulki, to jedną zgubi, a drugą popsuje. A w oczach, to nie tylko tęsknota za rozumem, tam wiatr hula i psy dupami szczekają. 
Poza tym kwestia socjalu. Zachorować nie mogę nigdy już, urlop też nie będzie tym samym co do tej pory, żegnajcie wczasy pod gruszą, premie i co wyjątkowo mnie wkurwia nie będę miał urlopów szkoleniowych i oddelegowania na staże, co w momencie robienia nadspecjalizacji jest bardzo chujowe i wiąże się z  jeszcze wyższym poziomem kombinatoryki i napierdalania różnego typu szpagatów.
Pierwszą myślą było pierdolnąć to wszystko i jednak zacząć wypasać owieczki na halach, tylko że zima idzie i raczej mi wilcy te owce wpierdolą, więc po mówieniu do siebie delikatnym i cichym głosem oraz konsultacjach z przyjaciółmi, którzy już mają zakładanie za sobą spotkałem się z księgową, której powiedziałem na wstępie, że wcale tej działalności nie chcę i jestem głupi, i się wziąłem i wniosek wypełniłem. Teraz tylko Urząd Miasta, Izby Lekarskie, gdzie zalegam ze składkami i na sam koniec, jak wisienka na torcie wizyta w ZUS. Hura, kurwa, klask, klask. Wezmę do nich baniaczek z benzyną tak na wszelki wypadek. Nie zakładam, że podpalę, ale może jak nim pierdolnę komuś przez łeb, to będą większe szanse na sprawne załatwienie spraw petenta.
Żeby nie było, że tylko zło, mrok, depresja tnijmy se żyły. To we wniosku, w punkcie rodzaje działalności poza lekarzeniem i prowadzeniem szkoleń, se wpisałem literacką i artystyczną działalność twórczą. Przecież ile lat prowadzę blogaska, się liczy mi, nie. W związku z tym będę brał alkohol* na faktury, bo mi pomaga pisać i robić performance, których nie robię, ale mogę zacząć i wówczas wrzucać w koszta totalnie wszystko.

*-piszę na trzeźwo, tej. Na trzeźwo taki zajebisty jestem, ale jak chcę mieć te wszystkie dobra na fakturę, to już muszę zacząć rozpowszechniać, że są to koszta. Chciałbym więc też powiedzieć, że jak jestem najedzony, mam ładne ubranka i fajnie pachnę, to mi się piszę już w chuj odjebiście.

P.S Włąśnie do mnie dotarło, że nową dziarę, którą sobie planuję na jesieni zrobić, totalnie można pod działalność artystyczną podciągnąć. Zrobi mi się parę fotek w trakcie dziarania, wrzuci w internety i pozamiatane. Bosko! Się , kurwa, w końcu czegoś dorobię w życiu.