poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Wiosno napierdalaj!

Po pierwsze proszę zwrócić uwagę, że przez całą półroczną zimę ani razu nie zamarudziłem, że zimno, jak chuj i jestem nieszczęśliwy. Nawet gdy przed dwoma tygodniami jeszcze napierdalało tym białym gównem. Nawet teraz się nie zająknę, że nadal niezbyt ciepło jest, bo doceniam, że na plusie chociaż. Jednak chciałbym uprzejmie poprosić, żeby wiosna się zdeklarowała na porządnie już, bo dziś zgubiłem już trzecią czapkę w tym sezonie i jeśli się nie ociepli, to będę musiał kupić czwartą. A jeśli będę musiał kupić czwartą już czapkę w tym sezonie, to sprawą oczywistą jest, że będę zmuszony se ją gwoździami do tego durnego łba przybić, żeby, kurwa, znów nie zgubić, a to może znacząco się odbić na mojej urodzie i inteligencji. Chociaż może uszkodzę ośrodek w mózgu odpowiadający za gubienie czapek i po usunięciu gwoździ problemu już nie będzie, aczkolwiek zakładam, że problem gubienia nakryć głowy, a także całe mnóstwo innych problemów rozwiąże się już w momencie tych gwoździ wbijania. Wybór sposobu i miejsca pochówku zostanie już w gestii rodziny. W razie czego chować mnie w czapeczce proszę. Kremować też. Będę przynajmniej jedyną duszyczką w czapeczce i inne będą  mi lansu zazdraszczać, bo wszystkie pewnie mają identyczne aureolki. A że zazdrość to grzech ciężki, chociaż może po śmierci, to już się inaczej liczy, ale zawsze to nieładne uczucie, więc dostaną punkty ujemne za sprawowanie i spadną niżej w hierarchii niebieskiej, za to ja podskoczę i będę najfajniejszy i będę nimi zarządzał, a pośrednio światem i żywymi i se załatwię wtedy już napierdalanie piorunami, zsyłanie plag i inne fajne skille, które będę na świecie i żywych ćwiczył. A że zawsze chciałem mieć supermoce, to będę ćwiczył intensywnie. Z tego też powodu państwu, światu i innym żywym również powinno zależeć na tym, żeby wiosna i ciepłe przyszło, nieprawdaż. Szybko więc do paciorków i zaklinania rzeczywistości proszę się udać, bo inaczej to potencjalne straszności, które was spotkają, to będzie tylko i wyłącznie wasza wina.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Up and down

Dzisiejszy panel dyskusyjny podzielony będzie na dwie części. Można sobie wybrać  pierwszą i pozostać w świecie pięknym i różowym, albo ominąć ją i przejść do fragmentu, gdzie ma ochotę się zrobić double facepalma z następczym headdeskiem. Oczywiście zaleca się czytanie obu, bo wtedy będzie równowaga psychiczna i w przyrodzie, nie powstaną nowe czarne dziury, a co najmniej jeden motylek, choćby się zesrał, machaniem skrzydełek nie spowoduje huraganu gdzie indziej

Część I
Dobsz, to na pewno bardzo źle o mnie świadczy, ale odkąd się dowiedziałem o drugim życiu wróżbity Davida z EzoTV, czy innej KosmicaTV, jeden chuj zakładam, to szczery uśmiech mi z michy nie może zejść.  Kojarzycie państwo? Jeśli nie to TU jego sztandarowy występ. Zresztą każdy do tej pory obejrzany mnie rozkładał na łopatki. Niezależnie od tego jakie tony szitu ten pan wciskał innym, którzy, nie ukrywajmy sami są sobie winni (no kurwa, nawet ja przestałem wierzyć w "Skandale", jak miałem naście lat, a byłem w tym zakresie ostro upośledzony i do tej pory można mi byle kit wcisnąć), to uważam, że jest na swój sposób uroczo popierdolony i jak się zdaje lubiany przez rzesze dzwoniących. A tu, kurwa, popatrz wróżbita David się okazuje być 25-letnim Peterem z Berlina, który za odpowiednią opłatą pokręci ci nie tylko wahadełkiem i sprawi nie tylko rozkosz astralną. Kumacie ten szok w naszym zaścianku? Już jego kumpelki i koledzy z pracy powiedzieli, że to fefe, nieetyczne i cały świat w chuja robił. Grzech, sodomia i nie będziemy z tobą pracować. Wszyscy oceniają tylko, nikt nie docenia piękna tej absurdalnej sytuacji. A jest piękna w chuj przecież. Wróżbito Davidzie tak dalej! Trzymam kciuki, bo osobiście rozwojem pana kariery jest zachwycony.

Część II
tak trochę przeciwko mnie ta część, bo do tej pory to jechałem po kościele i prawicy, ale stwierdziłem, że głupotę należy pokazywać palcem niezależnie od źródła. Poza tym dostanę pierdyliard punktów za obiektywność, które potem będe mógł sobie lekkką reka rozpierdolić na przyjemności
Udział w historii biorą Adam Kępiński (SLD), Roman Kotliński (Ruch Palikota) i Piotr Chmielowski (Ruch Palikot). Wszyscy panowie są posłami na Sejm, więc założenie było, że będą zajmować się sprawami ważnymi i nie będą pierdolniętymi w łeb debilami, którzy oblizują palce z gówna twierdząc, że to czekolada. Tak więc panowie ostatnimi czasy wzięli się za lekcje religii, żeby udowodnić, że są chujowe. Zamiast jednak pozostać przy dyskusjach, czy powinna być z nich ocena, czy powinny te lekcje być w szkole, czy przy parafiach, czy dzieci są społecznie zmuszane do uczęszczania, zaczęli napieprzać kijkiem w krowi placek. Panowie ci doszli do wniosku, że religia katolicka jest zagrożeniem całkiem nowego typu, że opowiadanie o cudach popełnionych przez Jezusa, może doprowadzić do degeneracji młodego umysłu i to nie w sposób w jaki dotychczas uważano. Może nawet prowadzić do śmierci i ciężkiego kalectwa. Otóż nie powinno się opowiadać, że Jezus chodził po wodzie, bo dziecko może pomyśleć, że ono też tak umie i pójdzie i się, kurwa, utopi. Jak wiadomo wszyscy rodzice są kretynami i nie są w stanie wpoić potomkom, że chodzenie po wodzie to dość chujowy pomysł. Dziecko samo też nie zauważy, że jak wlezie do tej wody, to jakoś na powierzchni stopami się nie utrzymuje, będzie twardo napierdalać dalej bo jest dzieckiem bożym. Nauczanie o przemianie wina w Kanie spowoduje, że dzieci zaczną myśleć, że pędzenie bimbru w piwnicy i nielegalny handel alkoholem bez akcyzy, to zajebisty pomysł i w pizdę interes. A rozmnożenie chleba i ryb da im sygnał do opierdalania się, bo ktoś im przecież żryć da, a jak nie da, to cóż, będzie się jednak trzeba za ten handel bimbrem wziąć. Ja pierdolę, śmiech na sali. Cyce mi opadły, jak o tym przeczytałem i do tej pory się wloką po ziemi. Czy panowie są jacyś, kurwa, jebnięci? Czy naprawdę uważają, że zajmują się czymś istotnym i nie znajdują większych zmartwień u przeciętnego obywatela?  Nawet zakładając, że robicie to rzeczywiście tylko dla szumu medialnego, jak wspominacie, to weźcie pod uwagę, że nawet w opinii umiarkowanego antyklerykała, jak ja wychodzicie na naprawdę ciężkich imbecyli.kij w garść i do gęsi, a nie mi się, kurwa, za politykowanie brać. Nie idźcie tą drogą do kurwy nędzy. Najlepiej w ogóle nigdzie nie idźcie, bo są duże szanse, że nawet z chodzenia wam wielki chuj wyjdzie.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Peace, love, rainbow i kosmetyki

Kochany pamiętniczku, dzisiejszą notkę chciałbym zadedykować mojej pani dermatolog, która, gdy mnie widzi, to krzyczy, że mam mam za suchą skórę i każe mi się preparatami smarować i która bez ogródek powiedziała, że w moim wieku to do pyska regularne nawilżanie należy stosować, w dodatku porządnej firmy. Skoro więc na mnie krzyczą i mnie zmuszają, to zaopatrzyłem się w te mazidła, w tym krem nawilżający do krzywego ryja firmy naprawdę z górnej półki. Tak mi się przynajmniej wydaje, że to już górna półka. Na pewno co najmniej wyższe rejony półek średnich, a już na pewno  w cenie takiej, że mnie serduszko lekko zabolało przy zapłacie (dobra wcale nie lekko, rozległy zawał pełnościenny miałem). I tak jak balsamów do ciała zapominam co rusz stosować, to mordę d paru tygodni dwa razy dziennie karnie smaruję (czasem raz tylko, już się przyznam, ale ja naprawdę, kurwa, nie pamiętam o rzeczach, które trzeba regularnie powtarzać, bo to nudne w chuj i umyka. I na pewno będę chujowym pacjentem, bo będę zapominał brać leków. Już teraz po trzecim dniu antybiotykoterapii mi się pierdoli wszystko).
I dziś, kochany pamiętniczku, i dziś pani w lokalu gastronomicznym, gdzie zakupiłem sobie pożywny, a zdrowy posiłek, spytała się mnie, czy mam z sobą legitymację studencką, bo po okazaniu jej należy mi się zniżka.  Usiadłem i zapłakałem ze wzruszenia, a potem wsiadłem na mojego magicznego jednorożca i popatatajaliśmy w stronę raf koralowych, a z dup napierdaliśmy tęczą.
I nie wierz w to, co mówią moi fałszywi przyjaciele, którym nieopatrznie się pochwaliłem, że było złe oświetlenie, pani nie dowidziała, chodziło jej o uniwersytet trzeciego wieku, była zdesperowana i chciała ruchnąć cokolwiek i różne inne niegodziwości. Nie kochany pamiętniczku, w jej oczach była szczerość, a usta nigdy kłamstwem się zapewne nie splamiły.
Jedź ze mną kochany pamiętniczku, na rafy koralowe, gdzie syreny nas będą karmić różową watą cukrową zachwycając się jędrnością mego liczka pięknego a cudnego.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Kurwy w czarnych sukienkach

Zacznijmy od tego, że gentleman nie powinien nikogo nazywać kurwą, jeśli się z daną osobą nie przeruchał, a potem za to przeruchanie nie zapłacił. Czasem jednak zdarzają się wyjątki od reguły i dziś z takim wyjątkiem mamy do czynienia.
Przedwczoraj najświętszy Episkopat Polski opublikował dokument w sprawie in vitro, w którym podtrzymuje swoje betonowe stanowisko i co więcej zakazuje stosowania tej metody, oraz sprzeciwia się dofinansowaniu. Z tym, czy embrion jest już człowiekiem nie będę dyskutował, to sprawa wewnętrzna każdego. Na polemikę z innymi tezami już sobie pozwolę. Po pierwsze zakazywać, to se, kurwa, możecie, ale księżom katolickim i zakonnicom, którzy są waszymi jednymi podwładnymi. Swoim wiernym możecie jedynie sugerować, bo prawa do zakazywania czegokolwiek nie macie. A to że się wam wydaje, że macie, to rzeczywiście wam się wydaje i urojenia te utrzymujecie w mocy od setek lat. Szczęściem nie jesteśmy już w średniowieczu i wasze edykty w większości świata nie mają faktycznej mocy. Niestety w paru miejscach pewną mają, w tym Polsce i ten zakaz zapewne trafi do paru świętojebliwców, którzy będą upierdalać życie ludziom, którzy i bez tego mają ciężko radząc sobie z bezpłodnością. Nie wiem, czy wam się, kurwa, zdaje, że wszyscy marzą, żeby zapierdalać na zapłodnienie in vitro? Że nie próbowali i nie starali się o dzieci inaczej? Że nie jest to po prostu ostateczny krok? Co do sprzeciwu- kurwa, to nie jest państwo kościelne, te zabiegi nie są i nie będą finansowane z waszych pieniędzy. Oczywiście wolelibyście, żeby każda kasa przeznaczona na inne cele wpłynęła do waszych tłustych ryjów, ale sorry nie.
O i jeszcze potępienie inicjatyw samorządowych, które refundację zabiegów in vitro chcą wspomóc. Straszna szkoda, że nie macie zdolności ustawodawczej. Strasznie to smutne, że mimo wszystko, nie żyjemy w państwie wyznaniowym. W ogóle cudne słowo "potępieni", dajecie radę chłopaki.
Dalej jest jeszcze piękniej. Stoi, że dzieci urodzone metodą in vitro mają "zwiększoną liczbę zmian genetycznych, jak też częstsze [są] urodzenia dzieci z wadami rozwojowymi" tę tezę zajebiści biskupi wspierają autorytetem arcybiskupa Hosera, który wie, co mówi, bo z wykształcenia jest lekarzem. Ja pierdolę, zajebiście. Na przykład ja też jestem lekarzem, w dodatku nie tylko z wykształcenia, ale też z doświadczenia i praktyki. Jestem świetnym internistą, ale już prawie za chuj się nie znam na zaawansowanej genetyce, embriologii, czy perinatologii, więc się, kurwa, nie wypowiadam i nie zajmuję stanowiska wszechwiedzącego warunkując moją wszechwiedzę tym, że jestem z wykształcenia lekarzem. No i chuj z tego arcybiskupie Hoser, że jesteś. Ile USG u kobiet w ciąży zrobiłeś? Ile razy mierzyłeś grubość fałdu karkowego? Ile razy robiłeś F.I.S.H.? Ile noworodków zbadałeś? Jakie masz poważne zgodne z EBM wyniki badań, jakie dane na poparcie swoich z dupy wyjętych tez? Bo sam argument, że jesteś z wykształcenia lekarzem wielkie gówno znaczy.
Następnie w swoich wywodach ojcowie, kurwa, narodu zgadzają się z księdzem Franciszkiem Longchamps de Bérierem, że dziecko z in vitro można poznać po "dotykowej bruździe" na twarzy. Nie wiem, czy państwo pamiętają, co ksiądz de Beriere powiedział, gdy spytano go, skąd ma takie informacje. Powiedział, że lekarze tak mówią. Prawda, że zajebiście? Żadnych badań, nic. Argument na poziomie sześciolatka, ale pan się ma za godnego ustanawiać prawo. Tak więc chciałbym powiedzieć, że np. ja jestem lekarzem i wcale tak nie mówię. I co łyso ci? Cała teza idzie się jebać. I se wyobrazić proszę, że znam jeszcze paru innych, którzy też tak nie mówią, czyli porażka na całej linii. Na przyszłość panie de Beriere jakieś dowody by się przydały, bo na przykład ktoś może powiedzieć, że całuje pan kozła w odbyt i uargumentować, to podobnie, że księża tak mówią. Może powiedzieć nawet, że tylko niektórzy, ale i tak podług pańskiego toku rozumowania ma to znamiona prawdy. I co wtedy eksomunika i wypierdalaj, cię czeka.
Na koniec wisienka na torcie, bo panowie, którzy najmniej mają z tym wspólnego, zabrali się przy okazji, za krytykę aborcji w przypadku gwałtu, zagrożenia życia matki lub nieodwracalnego uszkodzenia płodu, ze nie, nie wolno, radź sobie kobieto i, kurwa, cierp, bo my tak chcemy. Chuj nas obchodzi, co dla ciebie by było najlepsze. Chuj nas obchodzi twoja decyzja, czy chcesz urodzić, czy nie. Czy czujesz się na siłach. Jebie nas to, masz, kurwa, rodzić i chuj. I chuj nas obchodzi, że nawet Watykan zezwala na aborcję w przypadku*, gdy życie matki jest zagrożone. Jesteśmy świętsi i lepsi.
Brawo panowie, brawo. Mam nadzieję, ze czeka was za to skurwysyństwo zasłużona nagroda po śmierci, aczkolwiek bardziej by mnie satysfakcjonowała, gdyby miała miejsce już tu na ziemi. I po tym wszystkim macie jeszcze czelność się zastanawiać, czemu ludzie odchodzą od kościoła katolickiego. Dziwi was to? Serio?
Mam dla was propozycje na kolejne posiedzenia. Zajmijcie się proszę:
-delegalizacją pedalstwa
-prawnym usankcjonowaniem wyższości mężczyzny nad kobietą. Koniecznie przy tym zajmijcie się prawem męża do napierdalania żony, bo mu świat, to święte prawo zabiera
-odebraniem praw wyborczych kobietom, osobom, które nie są rasy białej, wyznania katolickiego, oraz osobom niepełnosprawnym
-zakazem edukacji kobiet powyżej trzeciej klasy podstawówki
-wprowadzeniem bykowego i zabronieniem rozwodów.
Reformą kościoła się nie zajmujcie, pedofilią wśród księży również. Po co?

*co do stanowiska Watykanu na temat aborcji w przypadku gwałtu lub nieodwracalnego uszkodzenia płodu tak na szybko niczego nie znalazłem. jakby ktoś coś wiedział, to niech się dzieli

wtorek, 2 kwietnia 2013

Telefony w mojej głowie

Kończy mi się umowa na telefon komórkowy, na rynku duża konkurencja, wiec trzeba klienta zachęcić. Na przykład reklamą można zachęcić. Moja sieć- Play (niby mogłem pokombinować i napisać "ta z fioletowym logo", albo "ta, w której spotach się Wojewódzki błąkał po lesie", ale nie będę przecież zmuszał nikogo do domyślania się) wypuściła ostatnio całą serię reklam z polskimi aktorkami, aktorami i jednym panem, co śpiewa. Super, nie. Specjalnie dla mnie, żebym tylko w ich sieci został. Nawet ładnie zagrane te reklamy, ale dupy w żadnym zakresie nie urywają, nie przekazują żadnych informacji i niczego tak naprawdę nie wnoszą. Jednak na plus należy im jednak policzyć, że wciskają mi gówna i nie mają za debila, co wśród reklamotwórców jest rzadkie bardzo. 
Wie firma, że reklama to za mało, dlatego do boju wysyła swoich konsultantów, którzy mają zaproponować mi zajebistą ofertę, która sprawi, że się posram z wrażenia i zaraz zapierdalać będę, żeby umowę nową podpisać. I tak, jak reklamy ich mnie nie wkurwiają, to konsultanci przejebali sobie od pierwszego kontaktu. A było to tak: dryń, dryń, jakiś nieznany. Odbieram, a tam pani z automatu mówi "Proszę czekać na zgłoszenie się konsultanta". No chyba cię, kurwa, pojebało?! Mam czekać i słuchać, jak to cielę, aż mi się konsultant łaskawie zgłosi?! To chyba wam, kurwa, zależy na kontakcie ze mną, więc uprzejmie proszę mnie nie traktować, jak jakiegoś tępego fiuta. Wystarczy, że jak sam chcę się dodzwonić do biur obsługi, to muszę wisieć na jakiś pierdolonych muzyczkach w infolinii, więc nie ma chuja, żebym teraz czekał. Dzwonili tak parę razy, za każdym się okazywało, że tego kontaktu w ten sposób się nie da ze mną nawiązać. W końcu poszli po rozum i miły pan zadzwonił osobiście, że pitu pitu, cię kochamy nasz kliencie, mamy nadzieję, że nadal pozostaniemy przyjaciółmi, ale zanim złożę nasza super ofertę, powiedz serdeńko, jakie masz oczekiwania. Powiedziałem, pan pomilczał i się rozłączył. Po prostu, ani be, ani me, koniec połączenia. Ja rozumiem, że moja propozycja mogła go trochę zbić z tropu, ale chyba mają jakieś szkolenia przygotowujące do kontaktu z klientem. Bo wiecie, tę jego super ofertę to już widziałem w internetach, bo wcześniej mi przysłali info, co też mogą mi dać. Oferta nie tylko super, ale nawet wyjebana w kosmos, że ja pierdolę: mogę dostać chujowy telefon, o wiele gorszy niż ten, który zakupiłem dwa lata temu, ale za to mogę płacić droższy abonament. Powiedzcie, no jak się nie skusić, jak nie dziękować. Szał ciał i uprzęży, taka zajebista propozycja z włożeniem butt pluga aż po przełyk, a ja se tu wymyślam jakieś pierdoły.
Od tego czasu jest spokój, nikt nie dzwoni, nikt nie zachęca, nikt nie proponuje. Szkoda trochę, bo bym se pogadał, a nuż coś ugram. Chociaż i ugram i tak, przejdę na abonament najniższy i tylko na dwanaście miesięcy, za brzydki telefon podziękuję, a za oszczędzony pieniądz kupię sobie jakiś aparat autentycznie fajny. Firma nie zarobi tyle ile planowała, a prezes z zarządem nie będą mieli  nowych samochodów, który za te reklamy, za te wykurwiste oferty należy im się, jak psom kiełbasy. Na pewno będą rozczarowani moim postępowaniem, że oni do mnie z  sercem na posrebrzanym talerzyku, a ja się dupą wypinam i troszczę się tylko o swój komfort i finanse. A przecież byliśmy przyjaciółmi najlepszymi wręcz, więc jak to tak.